W ramach Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej odbyła się debata na temat „Pamięć czy tożsamość. O powołaniu i historii." Uczestniczyli w niej o. Jacek Salij, dominikanin, Bronisław Wildstein, Piotr Dardziński i Marek A. Cichocki.
Warto jednak zauważyć, że chodzi nie tylko o odpowiedzialność za teraźniejszość, ale także za przeszłość. Nasza tożsamość rodzi się także z odpowiedzi na naszą przeszłość i przeszłość wspólnot, do których należymy. Piękny przykład stanowiła opowieść z życia Karola Wojtyły, jeszcze arcybiskupa krakowskiego. W młodości, gdy grał w teatrze, w pewnej sztuce grał Bolesława Śmiałego, w konflikcie z biskupem Stanisławem. Na pierwszym przedstawieniu zagrał go tak, że publiczność w większości stanęła po stronie króla. W kolejnym bardzo stonował, a osobom mającym do niego pretensję tłumaczył, że zrozumiał, że gra niejako spowiedź króla, a nie broni jego racji. Wiele lat później jako arcybiskup Krakowa, następca św. Stanisława, wracając z Rzymu zatrzymał się na grobie Bolesława Śmiałego i odprawił na nim Mszę Św. Dla Jana Pawła II pamięć wspólnoty, której był przedstawicielem, była jego teraźniejszością. On – jako biskup Krakowa – chciał ofiarować Mszę Św. za kogoś, kto biskupa Krakowa zamordował. Nie miało znaczenia, że stało się to wiele stuleci wcześniej. On – głowa Kościoła katolickiego – przepraszał za grzechy Kościoła, także te popełnione przed wiekami. Ta część historii, ta pamięć wspólnoty domagała się zakończenia. Przebaczenia. Zadośćuczynienia. Dla niego ta historia nie była tylko przeszłością, nad którą można przejść do porządku dziennego. On nie mówił, że to było dawno, już jest nieaktualne i wszyscy powinni zapomnieć. On – traktując przeszłość jako element teraźniejszości – na nią odpowiadał. Ten wątek podjął też wspaniale o. Salij, wskazując że pamięć to też problem pojednania się z samym sobą. Powołał się przy tym na refleksje Karla Jaspersa. Ten filozof - mówił - który z całą jednoznacznością zdawał sobie sprawę, że jego ojczyzną są Niemcy, kraj który w czasie wojny dopuścił się rzeczy strasznych, podjął trudny problem pojednania Niemców z samymi sobą po tym, co się stało, podjął wielkie zadanie zrozumienia, co się stało i skruchy. Właśnie po to, żeby się nie rozmyć w bylejakości, żeby nie podjąć nierzetelnej ucieczki od swojej tożsamości. „Gdyby czyjś rodzony brat stał się mordercą, to nie jest powód do wyrzeczenia się go, ale wielkie zadanie.” – dodał, podając inny przykład. To ten sam sposób patrzenia na pamięć i tożsamość, który swoim życiem, nie tylko książką, potwierdzał Jan Paweł II.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.