Ks. A. Koprowskiego SJ o wydarzeniach na uniwersytecie "La Sapienza"

Zgrzyt ostatnich dni można banalizować. Jest tak absurdalny, że łatwo go skwitować krótkim sloganem o laickim totalitaryzmie, o manipulacji, która kryje się „za" i tak dalej - pisze w swoim komentarzu do wydarzeń na uniwersytecie "La Sapienza" Dyrektor Programowy Radia Watykańskiego.

Wydaje mi się, że warto spojrzeć na to smętne wydarzenie jako swoisty znak pobudzający do głębszej refleksji - czytamy dalej. Europa, szerzej „świat atlantycki”, od dziesięcioleci ma trudność w zaakceptowaniu faktu, że wydarzenie religijne przenika całe życie człowieka… że nie da się go spłaszczyć i zepchnąć do zakrystii, na margines tylko indywidualnego, najlepiej – tylko płytko uczuciowego przeżycia i co najwyżej cichej, nie przeszkadzającej innym, modlitwy gdzieś w kąciku… Konfrontacja krzykliwego sprzeciwu małej grupki na Uniwersytecie „La Sapienza” protestującej przeciw dyktatowi Papieża – w zestawieniu z treścią jego przemówienia, którego skrót słyszeliśmy przed chwilą w programie, mówi sama za siebie. Ale za tym wszystkim jawi się głęboki kryzys kultury, jaki przeżywają nie tylko Włochy… Samotność człowieka, który traci poczucie swojej tożsamości i zaczyna bać się każdego Innego, reaguje na niego agresją. Przekreślam go, bo się go boję… A skoro oczywistość faktu mówi, że ten Inny istnieje, to nie chcę mieć z nim kontaktu… Wieża Babel rozprzestrzeniona na społeczeństwa, gnieżdżąca się w wielkomiejskich środowiskach bez zdolności wzajemnej komunikacji. Nie tylko w wypadku zaproszenia Papieża na inaugurację roku akademickiego na rzymskim uniwersytecie, ale i w innych kontekstach. Przed kilkoma miesiącami – w Belgii, małym kraju UE, któremu groził rozpad państwowości właśnie z powodu braku umiejętności komunikacji, rozmawiania, uznania wartości Drugiego człowieka, wspólnoty – przy zachowaniu własnej tożsamości i specyfiki. Myślę, że trzeba się uczyć szacunku dla samego siebie i dla Drugiego, który jest inny niż ja… Trzeba się uczyć jak wyrazić samego siebie, a zarazem potrafić słuchać tego, co ktoś inny ma do powiedzenia. Z krytycznym nastawieniem z mojej strony, ale i z szacunkiem… Moim kolegom i koleżankom, dziennikarzom RV, powiedziałem wczoraj: Kościół broni tego, co niesie Pismo św. i wydarzenie Jezusa Chrystusa, co niesie jego wielowiekowe doświadczenie zakorzenione w przekazie Księgi Rodzaju: Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństw. Stworzył go jako mężczyznę i kobietę. Powstała sytuacja, w której tworzy się wrażenie, że Kościół jest jakby „ideologicznie zafiksowany” na kilku sprawach i dlatego bardzo uważnie musimy szukać języka przekazu, który by ułatwiał zrozumienie, że to co niesie Kościół i chrześcijaństwo, jest czymś innym, bez porównania głębszym, i otwiera przed nami horyzont życia oparty o rzeczywistość Pana Boga, o miłość Boga ku człowiekowi, którą ukazał On „do końca” w wydarzeniu krzyża i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. W tym kontekście wróciłem do jednego z artykułów jeszcze wówczas kardynała Josepha Ratzingera, o prowokacyjnym tytule: „Dlaczego jeszcze jestem w Kościele?”. Kard. Ratzinger zauważa, że poprzez wszechobecność, ale i powierzchowność przekazu medialnego często dziś tracimy z oczu istotę tego, czym jest Kościół. Widzimy wiele szczegółów, ale tracimy z oczu całość i to, co istotne. Obrazowo mówi: pierwsze domy na przedmieściu nie dają obrazu miasta, pierwszy zagajnik nie daje żadnego wyobrażenia o uroku lasu… Często patrzymy dziś na Kościół pod kątem jego skuteczności w jakimś jednym aspekcie, często nieistotnym dla całości tego, kim jest Kościół jako taki. Zaczynamy reagować na niego jak na inne instytucje, chcąc coś zreformować. W rezultacie zostajemy na powierzchni wydarzenia chrześcijańskiego, które prowadzi do reformy związanej z poszerzeniem horyzontów i tym, co się określa jako „przemiana wewnętrzna”… Zaczynamy się ślizgać po powierzchowności reformy struktur i potem dziwimy się, że sam Kościół dla nas staje się czymś drugorzędnym… Chrześcijaństwo i Kościół są istotnie związane z „rzeczywistością wiary”. Benedykt XVI z ogromną znajomością przedmiotu w jego historycznym rozwoju mówi o znaczeniu rozumu i bogactwie depozytu wiary, która poszerza spojrzenie . Która niczego nie narzuca przemocą, ale poszerza spojrzenie o rzeczywistość nie byle jaką, tylko o rzeczywistość Boga, i to Boga, który umiłował do końca… Przypomina się, co mówił Mahatma Gandhi, wielki myśliciel i wrażliwy człowiek, acz nie chrześcijanin: człowiek rozbija się przez politykę baz zasad; przez bogactwo bez pracy; przez wiedzę bez mądrości; przez załatwianie spraw bez moralności; przez naukę, ale bez wymiaru ludzkiego; przez religię, ale bez wiary, wreszcie – przez miłość, ale bez gotowości do poświęcenia ze swojej strony… Wydaje mi się, że żałosne i będące znakiem głębokiego kryzysu kultury wydarzenia na rzymskim uniwersytecie „La Sapienza” powinny pobudzić nas wszystkich do odnowionego spojrzenia na Kościół jako rzeczywistość wiary, jako – jak mówi we wspomnianym artykule Joseph Ratzinger – na Kościół jako Kościół Pana Jezusa Chrystusa, a nie mój kościółek, konkurujący z kościółkami obok, reprezentowanymi przez inne gwiazdy, nagłaśniane pozytywnie czy negatywnie przez media. Kościół, który wyszedł z Wieczernika Eucharystii i Wieczernika Zesłania Ducha Świętego, z wydarzenia Krzyża i Zmartwychwstania Jezusa Chrytsusa… Kościół zbudowany na Piotrze jako skale, skale, której nie przemogą zawirowania historii, ani nawet małe, choć bardzo krzykliwe grupki jednego z najstarszych uniwersytetów Europy.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
30 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31 1 2 3
4 5 6 7 8 9 10
24°C Piątek
noc
20°C Piątek
rano
27°C Piątek
dzień
28°C Piątek
wieczór
wiecej »