Nie uczestniczyliśmy w spiskach czy buntach. Tym bardziej w inkwizycji. Nie mieliśmy z nią nic wspólnego - mówi ks. Bogusław Steczek SJ w rozmowie z Katarzyną Bartman (Dziennik).
Ekumenizm jest jednym z priorytetowych zaangażowań zakonu, zleconych nam również przez Jana Pawła II. Prekursorem był niemiecki jezuita – kard. Augustin Bea, wielka postać Soboru Watykańskiego II. Tradycyjnie zajmujemy się dyscyplinami „świeckimi”. Podkreślamy przez to, że nie ma konfliktu między rozumem i wiarą. Wymienię tylko Watykańskie Obserwatorium Astronomiczne, prowadzone przez międzynarodową ekipę naszych współbraci. - Jak to się stało, że zakon powołany do walki z herezjami i reformacją, jest dziś największą awangardą Kościoła? Mam na myśli m.in wymyśloną przez was teologię wyzwolenia, która powiela hasła marksizu oraz bardzo przychylną postawę wobec buddyzmu i hinduizmu... - Zakon nie został powołany do walki z herezjami i reformacją. Towarzystwo Jezusowe narodziło się z pragnienia służenia Kościołowi. Dopiero znacznie później św. Ignacy Loyola, nasz założyciel i jego pierwsi towarzysze zorientowali się, że jedności Kościoła zagraża reformacja. I podjęli to wyzwanie. Jezuici starają się służyć twórczo Kościołowi. Stąd z konieczności wchodzą na teren ryzykowny. I tak w poważnej kwestii problemów społecznych podjęli refleksję teologiczną, nazwaną w skrócie teologią wyzwolenia. Podobnie rzecz się ma w wypadku dialogu międzyreligijnego. W jaki sposób mogą się zbawić miliony, jeśli nie miliardy ludzi, którzy nigdy nie słyszeli o Chrystusie jako jedynym Zbawicielu człowieka? - Nie odpowiedział mi ojciec na pytanie. Pilnowaliście żelazną ręką depozytów wiary i nauki Kościoła, a teraz z tą wiarą eksperymentuje. Skąd ta zmiana? - Nigdy nie pilnowaliśmy „żelazną ręką depozytów wiary i nauki Kościoła”. Broniliśmy wiary i szerzyliśmy ją. I nic więcej. Teraz robimy to samo. Nie „eksperymentujemy” też z naszą wiarą. To rzeczywistość zbyt głęboka, ale jednocześnie żywa, podlegająca refleksji. - Unika ojciec odpowiedzi jak wytrawny dyplomata i polityk. Z zamiłowania do polityki jezuici też są znani. Jakie zadania politycze realizuje Towarzystwo Jezusowe w Polsce? Co ojciec sądzi o: in vitro, religii w szkołach, lustracji w Kościele czy Radia Maryja? - Nie jesteśmy ani politykami, ani dyplomatami. No, może poza pewnymi wyjątkami. Tak więc w Polsce nie realizujemy żadnych ideologicznych zadań. To nie nasz teren. Tym niemniej: w ubiegłym roku uruchomiliśmy w naszej Wyższej Szkole Filozoficzno-Pedagogicznej Ignatianum w Krakowie kierunek politologii. Chcemy formować tam liderów, którzy zaangażują się poważnie w życie społeczne i polityczne naszego kraju. W tym sensie wkraczamy na teren „polityczny”, ale w duchu troski o człowieka i dobro wspólne. Nie szukamy władzy, realizacji jakichś partykularnych interesów, tym bardziej medialnych sensacji. Po tym wszystkim, co powiedziałem, ostatnie pytanie o głośne problemy w Polsce traktuję jako rodzaj „przepytywanki”. Ustosunkowanie się do tych spraw pozostawiam innym. Czy to jest odpowiedź dyplomatyczna? - Jest bardzo jezuicka... Od wieków sterujecie Kościołem z tylnego siedzenia. Waszą domeną są polityczne spiski, bunty przeciwko papiestwu, inkwizycje i nieuczciwe procesy członków Opus Dei. Sami zadbaliście o tę czarną legendę, czy ktoś wam w tym pomógł? - Powtarza Pani obiegowe opinie mieszczące się w ramach czarnej legendy o jezuitach. Nie uczestniczyliśmy w spiskach czy buntach. Tym bardziej w inkwizycji. Nie mieliśmy z nią nic wspólnego. Sam Ignacy Loyola był prześladowany przez inkwizycję hiszpańską, i to jeszcze jako człowiek świecki, po swoim nawróceniu. „Odsiedział” swoje, ale poszedł po rozum do głowy. Zaczął się uczyć (w wieku trzydziestu kilku lat, zasiadając na ławce z dzieciakami!) i studiować teologię, by mu żaden trybunał inkwizycji nie zarzucił, że jest niekompetentny w sprawach wiary. Nie tworzyliśmy naszej czarnej legendy. Bo i po co? Bogusław Steczek*, jezuita. Przez 14 lat był najbliższym współpracownikiem i asystentem o. Petera Kolvenbacha. Wypełniał poufne zadania na terenie całej Europy Wschodniej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.