Mianem „ludzkiego tsunami" określił sytuację indyjskich chrześcijan kard. Telesphore Toppo.
Hinduistyczni fundamentaliści grożą śmiercią tamtejszym chrześcijanom. Niektórzy siłą zostali przymuszeni do wyrzeczenia się Chrystusa i przejścia na hinduizm. Dzieje się to w trakcie pokazowych ceremonii, na które fanatyczni hinduiści siłą spędzają mieszkańców całych wiosek. Szczególny niepokój budzi fakt, że swymi działaniami fundamentaliści obejmują kolejne obszary Indii. Po aktach przemocy w stanie Orisa, kolej przyszła na sąsiedni Ćhattisgarh. Dotkliwie pobito tam protestanckiego pastora. Z kolei w stanie Madhja Pradeś najpierw uprowadzono, a następnie skatowano dwóch chrześcijan. Wszystko to za cichym przyzwoleniem miejscowej policji. Państwowa Komisja ds. Mniejszości Religijnych stwierdziła, że grudniowe ataki w stanie Orisa, w których zamordowano pięcioro chrześcijan, podpalono kilkanaście kościołów i zniszczono setki domów, były zorganizowane z premedytacją. Mimo wielokrotnych apeli Konferencji Episkopatu Indii żaden ze sprawców nie został ujęty. Sytuację chrześcijan pogarsza także to, że fundamentaliści ograniczają wolność działania organizacji humanitarnych, takich jak Caritas. Systematyczną akcję zastraszania chrześcijan i zmuszania ich do przechodzenia na hinduizm prowadzą w Indiach fundamentaliści związani ze skrajnie nacjonalistyczną Partią Ludową (Bharatiya Janata). Mimo gwarantowanej przez indyjską konstytucję wolności religii, dąży ona do wprowadzenia państwa wyznaniowego.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.