Nominacja Polaka na asystenta generała jezuitów ds. Europy Centralnej i
Wschodniej, ostania kontrowersja wokół zorganizowania w krakowskiej bazylice
Serca Pana Jezusa spotkania z akcentami antysemickimi a także wcześniejsze
nieporozumienia wokół lustracji - to niektóre tematy poruszone w wywiadzie
Radia Watykańskiego z przełożonym Prowincji Polski Południowej Towarzystwa
Jezusowego.
Każdy uczestnik Kongregacji z pewnością przyjeżdża z własnymi oczekiwaniami. Co się potwierdziło, a co może zaskoczyło w tym czasie?
- Przyjeżdżałem na Kongregację z pewnym lękiem. Tylu jezuitów, wielu się nie zna, różne mają oczekiwania... Obawiałem się, że będą próby forsowania planów danej prowincji czy asystencji. Okazało się, że nie. To, co mnie najbardziej zaskakuje, począwszy od wyboru generała poprzez prowadzone dyskusje, to fakt, że jest coś, co nas wszystkich łączy. Jest to przede wszystkim nasza duchowość zawarta w „Ćwiczeniach duchownych” i w Konstytucjach. Ale powraca też ciągle temat dobra wspólnego Towarzystwa. A więc nie myślimy wyłącznie w perspektywie danych prowincji czy krajów, ale całego Towarzystwa. Co będzie lepsze? Jacy ludzie będą bardziej odpowiedni do danych funkcji, danych zadań, jakie misje musimy podejmować wspólnie jako jezuici? Jest to bardzo pozytywne zaskoczenie, że naprawdę chodzi nam o coś więcej, niż o ludzkie ambicje i plany. Łączy nas wspólna misja i posłanie oraz wspólny język naszej duchowości, co wszyscy podobnie czujemy i czego doświadczamy w czasie Kongregacji.
- W tę refleksję o ludziach, którzy mogą być lepsi dla posługi Towarzystwa wpisuje się również rzecz ogłoszona 12 lutego, mianowicie wybór asystentów ojca generała. Jest wśród nich również polski akcent...
Ojciec Generał ogłosił, że asystentem do spraw Europy Centralnej, czyli krajów języka niemieckiego i Europy Wschodniej, która dawniej była pod systemem komunistycznym został potwierdzony i na nowo ogłoszony o. Adam Żak z Prowincji Polski Południowej. Wcześniej był on prowincjałem w Krakowie i asystentem ds. Europy Wschodniej. Obecnie podejmuje nową odpowiedzialność i nowe wyzwanie, dlatego, że po raz pierwszy jest równocześnie asystentem dla Europy Centralnej. Na razie jest to „unia personalna”, ale idziemy w kierunku jedności tych dwóch asystencji. Potrzeba na to jeszcze czasu i przygotowań, także strukturalnych, ale jest to konkretny przykład myślenia o dobru wspólnym, żeby nie było dzielących granic, ale współpraca pomiędzy różnymi prowincjami tych dwóch naszych asystencji.
- Każdy z uczestników kongregacji przychodzi z doświadczeniem środowiska, z którego wyszedł. Ojciec reprezentuje Polskę Południową. Jaka jest prowincja krakowska Towarzystwa Jezusowego?
- Po niemal sześciu latach mojego prowincjalstwa mam dużo powodów do radości, do dziękowania Bogu za wszystko co się dzieje, co realizujemy i za ducha, jaki panuje w naszej południowej prowincji polskiej. Jesteśmy zaangażowani w przeróżne dzieła. Myślę, że w nowej rzeczywistości po 1989 roku dobrze się odnaleźliśmy, zaczęliśmy prowadzić nowe dzieła. Jesteśmy obecni w edukacji, myślę o naszej Wyższej Szkole Filozoficzno-Pedagogicznej „Ignatianum” w Krakowie. Jest tam ponad 3 tysiące studentów, otwierają się ciągle nowe kierunki studiów. Wielu świeckich współpracuje z nami jako wykładowcy. Jest też szkoła, którą otworzyliśmy w Nowym Sączu kilka lat temu, która się bardzo rozwija. Jesteśmy więc obecni na polu edukacji, ale i pisarstwa. Myślę o naszym Wydawnictwie WAM, o czasopismach, które wydajemy, jak „Życie Duchowe”, czy „Posłaniec”, który teraz przyjął nową formę. Myślę też o obecności w prowadzonych przez nas domach rekolekcyjnych, o pracy z młodzieżą i oczywiście także na parafiach. Chciałbym również przypomnieć zaangażowanie społeczne takich ośrodków, jak „Teotokos” w Gliwicach czy Dom Angelusa Silesiusa we Wrocławiu. Są to dzieła, które powstały w ostatnich latach, rozwijają się i myślę, że mają dużą perspektywę na przyszłość . W tym roku przeprowadzamy pewną refleksję nad stanem prowincji, tzn. przygotowujemy tzw. plan apostolski na najbliższe lata. Jej celem jest najpierw ocena dzieł, które prowadzimy, wskazanie nowych wyzwań, które są przed nami, ale także otwarcie na nowe potrzeby. Jest to pewien proces wspólnotowego rozeznania, myślenia razem w prowincji nad tym, co robimy, jak żyjemy i co powinniśmy jeszcze w przyszłości zrobić. Ta refleksja trwa już od kilku miesięcy. Jestem z niej naprawdę zadowolony, bo wielu współbraci się w nią angażuje i ufam, że owocem tego procesu będzie nie tylko sam dokument, ale także nowe nadzieje na przyszłość wśród jezuitów w prowincji.