Słowo „Bóg” miało zniknąć w Związku Sowieckim najpóźniej pod koniec lat 30. Lecz gdy okazało się to nie takie proste, Stalin uznał, że panowanie nad Europą warte jest jednak Mszy.
Trzej hierarchowie, wiezieni po zapadnięciu zmroku 4 września 1943 r. na Kreml, ocaleli z rzezi, jaką urządził Kościołowi prawosławnemu Józef Stalin. Ale to nie oznaczało, że tyran potraktuje ich łaskawie. Zaskoczeni zaproszeniem mieli prawo umierać ze strachu. Metropolitę Aleksego ściągnięto z Leningradu, choć nadal trwało oblężenie miasta, Sergiusza przywieziono z Uljanowska, jedynie arcybiskup Mikołaj przebywał w Moskwie. Zbliżała się północ, kiedy wprowadzono ich do pokoju, w którym czekali: Stalin, Wiaczesław Mołotow oraz pułkownik NKWD Georgij Karpow. Ku zaskoczeniu przybyłych dyktator przywitał ich bardzo ciepło, chwaląc Cerkiew za patriotyzm. Po czym zapytał, co mógłby zrobić dla gości. Ośmielony tym metropolita moskiewski Sergiusz zwrócił uwagę, że prawosławie w Rosji od 1925 r. nie ma swego przywódcy, ponieważ urząd patriarchy pozostaje nieobsadzony.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.