Reklama

Sojusz Watykanu z Teksasem

Mimo wszystkich różnic obaj, papież i prezydent USA, działają na rzecz budowy cywilizacji życia, w której każde dziecko będzie mogło przyjść na świat - pisze publicysta Rzeczpospolitej Tomasz P. Terlikowski.

Reklama

Nie jest także czystą dyplomatyczną kurtuazją fakt, że Benedykt XVI oględnie mówił o tym, co dzieli administrację Busha i Stolicę Apostolską. Wojna w Iraku, metody walki z terroryzmem czy nawet krytykowany przez Watykan amerykański unilateralizm pozostają wtórne wobec o wiele istotniejszego konfliktu, jaki się toczy między wojującym sekularyzmem a ludźmi (różnie) wierzącymi. A w tej kwestii Bush i Benedykt XVI pozostają sojusznikami. Papieżowi zaś bliżej jest do tradycji amerykańskiego powiązania religii i państwa (przy zachowaniu „muru” oddzielającego obie te sfery) niż do modelu francuskiego, który staje się dziś obowiązujący w Unii Europejskiej. Spotkanie papieża z prezydentem można interpretować również w duchu ekumenicznym, jako spotkanie symbolicznych postaci dla dwóch tradycji chrześcijańskich, od wieków sobie nieprzychylnych: katolicyzmu i protestanckiego ewangelizmu. „Watykan i zachodni Teksas”, by posłużyć się określeniem Richa Lowry’ego, felietonisty „National Review”, spotkały się we wspólnym sprzeciwie wobec „dyktatury relatywizmu”. I mimo wszystkich różnic wspólnie działają na rzecz jej przezwyciężenia i budowy cywilizacji życia, w której każde dziecko będzie mogło przyjść na świat (jak wielokrotnie deklarował George Bush). Taki cel dialogu ekumenicznego jest bliski także Benedyktowi XVI. Podczas spotkania międzyreligijnego w Waszyngtonie papież podkreślał, że dialog ma służyć społeczeństwu. – Dając świadectwo o tych prawdach moralnych, które są wspólne wszystkim mężczyznom i kobietom dobrej woli, grupy religijne wpływają korzystnie na kulturę w jej szerokim znaczeniu oraz pobudzają otoczenie, współpracowników i współobywateli do jednoczenia się w działaniach na rzecz umacniania więzów solidarności. Mówiąc słowami Franklina Delano Roosevelta, „niczego większego nie będzie mogła uzyskać nasza ziemia dzisiaj od odrodzenia ducha wiary” – mówił papież i dodawał, że bez odpowiedzi na pytania o przeznaczenie człowieka, o życie po śmierci, nie można zbudować trwałego pokoju. Tak sformułowany cel dialogu nie oznacza jednak przyjęcia jakiejś czysto utylitarnej koncepcji religijności, której istotą stałaby się praktyka życia społecznego. U podstaw bowiem każdego dialogu powinno leżeć poszukiwanie prawdy. Chrześcijaństwo, o czym przypominał Benedykt XVI podczas spotkania ekumenicznego w Nowym Jorku, nie może być traktowane jako sprawa subiektywnej oceny własnego sumienia, ale musi się zakorzeniać w „normatywnym nauczaniu apostolskim”. Tylko w nim odnajdywana i przez Kościół katolicki głoszona prawda może odpowiedzieć na wyzwania stojące przed współczesnym światem. Dlatego zadaniem (nie tylko) amerykańskich katolików musi być wytrwałe świadczenie o prawdziwości ewangelii. To zaś będzie możliwe tylko wtedy, gdy się odrzuci ducha relatywizmu, który prowadzi do prywatyzacji religijności i tworzenia sobie własnych jej wersji. Odrzucenie to wymaga odwagi i radykalizmu, którego przykład dał sam Benedykt XVI. Spotkanie z ofiarami molestowania trzeba bowiem odczytywać nie tylko jako gest odnoszący się do nich samych, ale także jako jasne pokazanie, że „tylko prawda może wyzwolić”. I to jest główne przesłanie papieskiej pątniczej symfonii w USA.

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
7°C Środa
dzień
8°C Środa
wieczór
5°C Czwartek
noc
6°C Czwartek
rano
wiecej »

Reklama