O ekumenicznym kulcie s. Marty Wieckiej, silnej religijności Ukraińców oraz potrzebie współpracy z Polską mówi KAI abp Mieczysław Mokrzycki, arcybiskup koadiutor i wikariusz generalny metropolii lwowskiej obrządku rzymskokatolickiego.
- Pobyt w Rzymie był to dla mnie pięknym i wspaniałym czasem. Była to jednak praca bardziej kancelaryjna. Tutaj natomiast mam większy kontakt z wiernymi, realizuję swoje powołanie duszpasterskie, o czym zawsze marzyłem. Daje mi ona bardzo wiele radości i zadowolenia. KAI: Co Ksiądz Arcybiskup najbardziej zawdzięcza Janowi Pawłowi II. Jaki był jego „prywatny testament” dla Księdza? - Od Jana Pawła II uczyłem się przede wszystkim człowieczeństwa. Papież ten każdego starał się zrozumieć i wysłuchać darząc niezwykłym wprost szacunkiem. Był też człowiekiem wielkiego wewnętrznego pokoju. To od niego promieniowało. Ludzie wychodzili po spotkaniu z Jenem Pawłem II uspokojeni, wyciszeni i wypełnieni wewnętrzną radością i nadzieją. KAI: Ksiądz Arcybiskup ma nadzieję, że Jan Paweł II będzie szybko beatyfikowany? - Tak. Proces toczy się bardzo dobrze. Myślę, że beatyfikacja będzie ogłoszona w przyszłym roku. KAI: Los Kościoła katolickiego na Ukrainie bardzo leżał na sercu Janowi Pawłowi II. Czy podobnego wsparcia może oczekiwać od Benedykta XVI? - Benedykt XVI jeszcze jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary bardzo interesował się Kościołem na Ukrainie. To jego zainteresowanie – już jako papieża - miałem okazję odczuć osobiście, pełniąc przez dwa lata funkcję jednego z jego osobistych sekretarzy. Wielokrotnie pytał mnie o sytuację Kościoła rzymskokatolickiego na Ukrainie. Z dużym zainteresowaniem słuchał, kiedy mówiłem mu na ten temat. KAI: Czy będąc w Rzymie Ksiądz Arcybiskup przewidywał, że – jako kapłan archidiecezji lwowskiej – zostanie kiedyś tu posłany? - Choć pochodzę z tej części archidiecezji lwowskiej, która pozostała w Polsce, to na etapie wychowania seminaryjnego, zawsze podkreślano jej związek ze Lwowem. Bp Marian Rechowicz utworzył w Lublinie także wspólnotę kapłanów z tych terenów. Zawsze byłem więc wychowywany w duchu archidiecezji lwowskiej, choć jako młodzi księża nie wiedzieliśmy, że kiedykolwiek będziemy mogli tu wrócić. KAI: Jak Ksiądz Arcybiskup widzi przyszłość Ukrainy: wielkiego kraju między Wschodem i Zachodem, położonego między Rosja a Europą? - Ukraina jest krajem podzielonym językowo, ale o silnej własnej tożsamości narodowej. Fakt, że ktoś posługuje się ukraińskim czy rosyjskim , nie oznacza różnic w pojmowaniu swej narodowej tożsamości. Posługiwanie się na codzień językiem rosyjskim na Wschodzie Ukrainy nie musi oznaczać wcale tendencji ku unifikacji z Rosją. We wschodniej Ukrainie mówi się po rosyjsku, ale wcale nie oznacza dążenia ku Rosji czy tęsknoty za nią. Język nie dzieli Ukraińców, mają oni silne poczucie własnej narodowości i cechuje ich silny patriotyzm. W sumie przeważa orientacja ku Zachodowi. Swoją kulturę postrzegają zdecydowanie jako cześć kultury europejskiej. Ufam, że w Europie przeważą tendencje ku przyjęciu Ukrainy do europejskiej wspólnoty narodów. Mam nadzieję, że przyjęcie Ukrainy do Unii Europejskiej nastąpi najpóźniej w 2020 roku. Wtedy też łatwiej będzie obu Kościołom katolickim na Ukrainie. Zarówno wierni naszego Kościoła, jak i Kościoła greckokatolickiego opowiadają się za włączeniem Ukrainy do Unii Europejskiej. Wielkie nadzieje Ukraińcy wiążą ze wsparciem ich proeuropejskich dążeń przez Polskę. Są świadomi, że brama Ukrainy do Europy wiedzie właśnie przez Polskę. KAI: Czego by sobie Ksiądz Arcybiskup życzył na najbliższe lata? - Chciałbym, aby kościoły - które mamy na terenie archidiecezji lwowskiej - wypełniały się coraz bardziej, aby też było coraz więcej powołań do posługi kapłańskiej. Modlę się o to, abym potrafił naszym wiernym dawać coraz więcej otuchy i nadziei oraz pomagać im w rozwoju duchowym. Rozmawiali: Marcin Przeciszewski i Krzysztof Tomasik
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...