W atmosferze policyjnych represji przeżywali dzień modlitw w intencji Kościoła w swej ojczyźnie chińscy katolicy.
Jak donosi agencja Reutera, do głównego sanktuarium maryjnego w Szeszan w pobliżu Szanghaju przybyło w tym roku znacznie mniej osób niż rok wcześniej. O ile przed rokiem było tam w maju około 11 tys. pielgrzymów, to tym razem od 1 maja odnotowano obecność jedynie 5 tys. osób. Restrykcje władz wiązane są z obawą przed zamieszkami i wybuchem społecznego niezadowolenia, podobnym do wydarzeń, jakie miały miejsce przed dwoma miesiącami w Tybecie. Zdaniem biskupa Hongkongu kard. Josepha Zen Ze-kiuna u niektórych przedstawicieli władz można dostrzec przesadną nerwowość. Nie tylko utrudniają pielgrzymki, ale wręcz zakazują prowadzenia w maju wszelkiej działalności duszpasterskiej. Wskazuje to, że sytuacja w Chinach nie wygląda tak optymistycznie, jak zdaje się to niektórym obserwatorom. Tajna policja nasiliła inwigilację księży tak zwanego Kościoła katakumbowego. W opinii agencji Asianews o ile można dostrzec sygnały budzące nadzieję ze strony władz centralnych, to administracja lokalna często chce przeszkodzić w ewentualnej normalizacji stosunków Pekinu ze Stolicą Apostolską. Obawia się bowiem utraty przywilejów.
"Nieumyślne narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu"
Tylko czerwcu i lipcu strażacy z tego powodu interweniowali ponad 800 razy.