- Ktoś ostatnio zamieszkał w Domu Pielgrzyma, ale nie wiem dokładnie kto - mówi Rzeczpospolitej Beata Lapińska z Płonki Kościelnej, wsi położonej ok. 20 km od Białegostoku.
Kilka dni temu mieszkańcy zauważyli, że w okolicy pojawiła się nieznana im dotąd grupa kobiet. Niektórzy widzieli je w drodze do kościoła. Według ich relacji grupa liczy od kilkunastu do dwudziestu kilku osób. Mieszkańcy Płonki przypuszczają, że tajemnicze kobiety to zbuntowane betanki, które w ubiegłym roku zostały eksmitowane z klasztoru w Kazimierzu Dolnym na Lubelszczyźnie. Konflikt, o którym głośno było w całym kraju, zaczął się kilka lat temu, kiedy ówczesne zakonnice sprzeciwiły się decyzji Stolicy Apostolskiej – nie uznały nowej przełożonej klasztoru. Na czele zbuntowanych sióstr stanęli dotychczasowa przełożona Jadwiga L. i były franciszkanin Roman K. Oboje mają postawione zarzuty naruszenia miru domowego. Prokuratura w Lublinie prowadzi też śledztwo w sprawie nakłaniania kobiet zamieszkujących kazimierski klasztor do samobójstwa. Ostatnio byłe zakonnice widywane były w Wyszkowie w województwie mazowieckim. Schronienie dał im tam lokalny przedsiębiorca, ale gdy na trop kobiet wpadła prokuratura, wyjechały. Z nieoficjalnych informacji wynika, że kobietom pomaga kuria biskupia w Łomży.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.