Konkordat za wyrzucenie polskich księży

Reżim Aleksandra Łukaszenki uzależnia podpisanie konkordatu z Watykanem od zmniejszenia liczby polskich księży na Białorusi. W ten sposób chce zapewne osłabić Kościół katolicki - twierdzi Gazeta Wyborcza.

Od momentu pojawienia się informacji o tym, że Mińsk jest gotów podpisać konkordat z Watykanem, białoruscy publicyści zadawali sobie pytanie, czego Aleksander Łukaszenka zażąda w zamian. Dziś już nie ma wątpliwości, że cena musiałaby być nadzwyczaj wysoka. - Ponad połowa księży katolickich to obcokrajowcy. A na 181 cudzoziemców aż 178 przyjechało do nas z Polski. Jak można zawierać konkordat z obcokrajowcami? - pytał wczoraj w wywiadzie dla rządowej agencji Biełta Leanid Gulaka, pełnomocnik rządu ds. religii i narodowości. Gulaka oświadczył, że przed ewentualnym podpisaniem konkordatu Kościół musi zrobić ukłon w stronę Białorusi i przygotować odpowiednią liczbę miejscowych kapłanów, którzy zastąpiliby Polaków. - Nie mam wątpliwości, że Kościół czekają ciężkie pertraktacje. Władze będą żądać nie tylko wydalenia polskich księży, ale też zwiększenia wpływu na Kościół - powiedział "Gazecie" ojciec Aleksander Szramko, prawosławny publicysta z białoruskiego ekumenicznego portalu chrześcijańskiego ChurchBY.info. Według różnych źródeł katolicy stanowią do 12 do 20 proc. obywateli Białorusi, blisko połowa z nich to Polacy. Pod względem liczby wiernych katolicyzm jest drugim - po prawosławiu - wyznaniem. Hierarchia prawosławna, która w 2003 r. zawarła specjalną umowę o współpracy z rządem, zyskując państwowe wsparcie i szereg ułatwień w działalności, jednoznacznie popiera prezydenta Łukaszenkę. Patriarcha Białorusi Fiuaret wychwala dyktatora, a władza ma duży nieformalny wpływ na obsadę stanowisk w prawosławnej hierarchii. Tymczasem Kościół katolicki kosztem wielu utrudnień, m.in. w wydawaniu pozwoleń na budowę świątyń, zdołał dotychczas zachować niezależność. Władze widzą w tym m.in. wynik "polskich wpływów", które są utożsamiane z obecnością polskich księży. Walkę z nimi białoruski reżim prowadzi od lat. W ubiegłym roku wicepremier Aleksander Kasiniec oświadczył wprost, że w ciągu czterech lat w kraju nie powinno być żadnego polskiego księdza, a ich miejsce powinni zająć obywatele Białorusi. Oficjalne stanowisko Kościoła katolickiego w tej sprawie jest niezmienne - liczba powołań kapłańskich na Białorusi jest niewielka, a zapotrzebowanie na księży duże. Seminaria duchowne w Grodnie i Pińsku po prostu nie nadążają z wyświęcaniem kapłanów, w związku z czym nadal jest potrzebna spora liczba księży obcokrajowców. - Nikt z nich nie prowadzi żadnej działalności politycznej, większość jest demonstracyjnie probiałoruska. Często po prostu boją się posądzenia o szerzenie polskości - stwierdził Igor Bancer, rzecznik prasowy nieuznawanego przez Mińsk Związku Polaków na Białorusi. Przyznał, że Związkowi znacznie łatwiej współpracuje się z księżmi Białorusinami, bo oni nie obawiają się wydalenia z kraju i mogą otwarcie wypowiadać swoje zdanie na różne tematy. Według ojca Szramki reżim wciąż widzi w polskich księżach przede wszystkim "agentów Zachodu". - Samym swoim istnieniem polscy księża, którzy są nosicielami zachodniej kultury i mają inną mentalność, zagrażają sowieckiemu stylowi życia, który próbują utrzymać władze - podkreślił ojciec Szramko. Ksiądz Aleksander Szemet, proboszcz parafii Najświętszej Marii Panny Matki Miłosierdzia w Grodnie, nie wierzy w szczerość deklaracji władz o chęci podpisania konkordatu. - Władze, wykorzystując tę obietnicę, próbują podzielić Kościół, skłócając, nazwijmy to umownie, probiałoruskich i propolskich księży - powiedział nam ks. Szemet. Według niego ostateczny cel białoruskiego rządu jest oczywisty - osłabienie i podporządkowanie sobie Kościoła katolickiego. - Konkordat z Białorusią to nie jest paląca sprawa. Status katolików można przecież - przynajmniej tymczasowo - unormować na drodze umów z białoruskimi biskupami bez czekania na konkordat. Nie sądzę, by Kościół był gotów na jakieś szczególnie bolesne ustępstwa w zamian za konkordatowe obietnice Mińska - mówi nam jeden z watykańskich dyplomatów. Status Kościoła katolickiego w różnych krajach jest regulowany na trzy sposoby - na zasadach ogólnych przepisów o stowarzyszeniach (jak we Francji), na mocy ustaw o Kościołach i związkach wyznaniowych czasem połączonych z umowami między rządem a lokalnym Kościołem (jak było w PRL) lub na zasadach umowy międzynarodowej ze Stolicą Apostolską (czyli konkordatu), której zmiana wymaga negocjacji dyplomatycznych. W krajach podpisujących konkordat prawa katolików są gwarantowane przez obce państwo, co - zdaniem wielu prawników - formalnie uprzywilejowuje ich w stosunku do innych Kościołów. Watykańska dyplomacja uznaje konkordat za najbardziej pożądaną formę, choć obecnie godzą się na nią tylko niektóre kraje z większością katolicką.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8
15°C Wtorek
noc
12°C Wtorek
rano
19°C Wtorek
dzień
19°C Wtorek
wieczór
wiecej »