Łatwo jest pokazywać palcem na innych. Trudniej zauważyć swoje grzechy.
„Kościół jest chory i musi się sam leczyć”. „Odnoszę wrażenie, że Jezus został zamknięty w Kościele i że puka do drzwi, bo chce wyjść, bo chce odejść”. Tak między innymi miał powiedzieć dzisiejszy papież Franciszek podczas kardynalskich kongregacji przed rozpoczęciem konklawe. Przynajmniej tak twierdzi w wywiadzie dla włoskiego tygodnika „L'Espresso” i zacytowany również przez watykański dziennik "L'Osservatore Romano" w niedzielnym wydaniu arcybiskup Lyonu, kardynał Philippe Barbarin. A o sprawie informuje Polska Agencja Prasowa.
Powiedział tak? Zapewne. Co miał na myśli? Pewnie ta wypowiedź znowu zostanie odczytana wyłącznie przez pryzmat Kościoła jako instytucji. Bo to tak fajnie powiedzieć, że „oni” są chorzy, że „oni” mają się nawrócić. Być może zresztą faktycznie tak było. Zdaje się na to wskazywać kontekst wypowiedzi kardynała Bergoglio – spotkanie kardynałów. Byłbym jednak daleki od popadnięcia w samozadowolenie. Przecież mnie ten problem też dotyczy.
Bo co jest najpoważniejsza chorobą Kościoła? Zawsze to samo. Grzech. Grzech popełniany myślą, mową, uczynkiem ale i znacznie rzadziej zauważanym zaniedbaniem. Kościelne struktury, kościelne prawo, to tylko struktury i prawo. Mogą sprzyjać grzechowi, ale ich zmiana nie musi przełożyć się na to, że Kościół stanie się lepszy. Kościół potrzebuje nawrócenia. Biskupa X, księdza Y, pana Z i mojego. Nie tylko tych, co w każdą niedzielę są w Kościele, ale i tych, którzy pojawiają się w nim z okazji chrztu, pierwszej komunii i pogrzebu, bo ślub też nie jest już im do niczego potrzebny. Nie tylko tych, co mówią, że wierzą, ale i tych, którzy „wierzą, ale” i dlatego popierają aborcję, niemoralność w sferze seksualnej i nie mają nic przeciwko prawu do posiadania dziecka za wszelką cenę.
Nie sądzę, by Chrystusowi było dobrze wśród zarówno „pobożnych” jak i „niepobożnych”, którzy w pracy i na drodze są cwaniakami. I zamiast wstydzić się chwalą, że kupę złomu potrafią sprzedać jako pełnowartościowy samochód. Nie sądzę, by miłe Mu było towarzystwo ludzi o niepohamowanej podejrzliwości, którzy niby w imię prawdy łatwo rzucają oszczercze podejrzenia. Tak, Kościół jest chory, ale tą chorobą nie są struktury, a grzechy jego członków. Zarówno hierarchów jak i zwyczajnych wiernych, Tych wiernych, którzy są już niewierni też...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.