Władze Mediolanu chcą usunąć z miasta Instytut Kultury Islamskiej, gdzie co piątek modli się ponad 4 tys. muzułmanów - donosi Gazeta Wyborcza.
- Ograniczenie prawa do modlitwy to sprawka godna faszystów - oskarża ks. Gianfranco Bottoni w imieniu mediolańskiej kurii biskupiej. - Musicie opuścić swoją siedzibę! - usłyszeli w piątek mediolańscy muzułmanie od szefa MSW Roberto Maroniego, który odwiedzał kwaterę mediolańskiej policji. Oficjalnym powodem są piątkowe modlitwy, których uczestnicy nie mieszczą się w dawnym autobusowym garażu i dlatego rozkładają dywaniki na chodniku. A to - jak twierdzi Maroni - zakłóca ruch i porządek publiczny. - Gdybyśmy byli katolikami, to nikomu nie przeszkadzałyby msze na ulicy i chodnikach. Czujemy się mediolańczykami, a chcą nas stąd wykorzenić - mówi dyrektor centrum Abdel Hamid Szaari. Rządzony przez prawicę magistrat proponuje mu przeniesienie modlitw poza miasto na kolarski tor wyścigowy, który byłby udostępniany muzułmanom przez zaledwie cztery godziny w tygodniu. Nie wiadomo też, co miałoby się stać z biblioteką i szkołą języka arabskiego. - Proponują im jakąś dziwaczną turystykę modlitewną. Przepędzanie muzułmanów to szczyt populizmu - mówią mediom pomocnicy mediolańskiego kard. Dionigiego Tettamanziego (był poważnym kandydatem na papieża), który jest znany we Włoszech z walki z ksenofobią i nacjonalizmem. Spór wokół muzułmańskiego instytutu przy alei Jenner na północnych peryferiach Mediolanu pokazuje zarówno włoskie lęki dotyczące imigracji, jak i umiejętną grę części prawicowych polityków, którzy na tym strachu zbijają kapitał polityczny. Szef Ligi Północnej Umberto Bossi, który jest ministrem w rządzie Silvia Berlusconiego i partyjnym kolegą min. Maroniego, nie owijając w bawełnę, tłumaczy, że "Włochy są domem Włochów", a meczety powinny sukcesywnie znikać zwłaszcza z bliskiej mu północy kraju. - Jak kardynał Tettamanzi taki mądry, to niech pojedzie do Arabii Saudyjskiej porozmawiać z prześladowanymi księżmi. I zobaczyć, jak tam wygląda wolność do modlitwy - kpi działacz Ligi Północnej Matteo Salvini. W Mediolanie gdzie, jak szacuje się, mieszka nawet do 100 tys. muzułmanów, działa tylko jeden niewielki meczet i kilkanaście punktów modlitewnych. Zamykany właśnie instytut przy alei Jenner jest znany w całych Włoszech z powodu głoszącego tam kiedyś nauki egipskiego mułły Abu Omara, którego ludzie CIA i włoskiego wywiadu wojskowego SISMI porwali w 2003 r. i odesłali do Egiptu. Bali się, że włoskie sądy nie uwierzą ich dowodom na związki mułły z al Kaidą. Abu Omar był zdaniem jego adwokata torturowany w Egipcie, ale po czterech latach egipski sąd wypuścił go na wolność bez postawienia żadnych zarzutów. - Stereotyp muzułmanów-terrorystów ciąży na nas coraz silniej, a przecież skoro modlimy się na ulicy, to policja może posłuchać, że nie głosimy niczego niebezpiecznego - mówią muzułmanie z alei Jenner. Przed kilku laty zitalianizowany Egipcjanin i dziennikarz Magdi Allam (ochrzczony przez Benedykta XVI w ostatnią Wielkanoc) opisał kilka wysłuchanych we Włoszech muzułmańskich kazań piątkowych, w których mułłowie wzywali do świętej wojny. Wkrótce zdemaskowani rzecznicy dżihadu zaczęli mu grozić śmiercią. Ta historia zaciążyła na całej muzułmańskiej populacji Włoch (ok. 900 tys.) i wywołała kilka lokalnych bojów o meczety. Słynna już nieżyjąca reportażystka Oriana Fallaci straszyła nawet, że wysadzi w powietrze projektowany meczet we Florencji. Przed miesiącem jej nazwiskiem ochrzczono "uratowany plac" w Weronie, gdzie działacze Ligi Północnej po zdobyciu władzy zablokowali budowę meczetu. Wcześniej obecny burmistrz straszył, że będzie na placu niedoszłej budowy rozrzucać świńskie kości (nieczyste dla muzułmanów), żeby odstraszyć obcych. Jednak mimo pohukiwań nacjonalistów nie wszyscy Włosi mają taki stosunek do muzułmanów. W północnej części kraju są parafie, które udostępniają muzułmanom pomieszczenia na modlitwę, a nawet przeznaczają niedzielną kolektę na budowę meczetu. - Na północy są miasta, gdzie w ciągu ostatniej dekady odsetek imigrantów wzrósł z 2 do 10-13 proc. To prawdziwa rewolucja. Dlatego uważam, że pomimo przejawów ksenofobii włoskie społeczeństwo zasadniczo nieźle radzi sobie z tym fenomenem - twierdzi socjolog Ilvo Diamanti.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.