Mediolański sąd zgodził się w środę na odłączenie sztucznego odżywiania Włoszce, która od 16 lat jest w głębokiej śpiączce. - Mam dość rozprawiania o eutanazji i śmierci mózgowej. Zwyciężyła wolność - cieszył się jej ojciec - czytamy w Gazecie Wyborczej.
Eluana Englaro miałaby dziś 36 lat, ale wskutek wypadku samochodowego z 1992 r. wpadła w głęboką śpiączkę. Po kilku latach lekarze stwierdzili, że jest w stanie wegetatywnym. Jej rodzina nabrała przekonania, że widzi na szpitalnym łóżku tylko ciało córki, która nigdy do nich nie wróci, bo umarł jej mózg. - Uwolnijcie ją! - prosił ojciec Eluany podczas pierwszej rozprawy sądowej w 2005 r., kiedy przekonywał, że odłączenie Eluany od urządzeń lekarskich nie jest nielegalną we Włoszech eutanazją, bo jego córka już nie żyje. Sąd pierwszej instancji odmówił zgody na odłączenie sztucznego odżywiania, ale przed kilkoma miesiącami tę decyzję uchylił sąd apelacyjny. - To wstrząsające. To dowód na niedopuszczalny relatywizm moralny, który zaczyna królować we Włoszech - z oburzeniem komentował watykański dziennik "L' Osservatore Romano". Wczoraj sąd w Mediolanie ostatecznie zgodził się na zaprzestanie sztucznego odżywania, co skaże organizm Eluany Englaro na szybkie wygłodzenie i śmierć wszystkich organów. Walka o losy kobiety rozbudza ogromne emocje, bo wiąże się ze sporem o wprowadzenie tzw. testamentu biologicznego, w którym Włosi mogliby zostawiać wskazówki dotyczące procedur lekarskich na wypadek utraty świadomości. Kościół radykalnie sprzeciwia się "testamentom", bo uważa to za zabójstwo. Choć katoliccy teolodzy dopuszczają rezygnację z "uporczywej terapii", która jedynie odsuwa nieuniknioną agonię, to sztuczne odżywanie i dostarczenie tlenu nie jest dla nich "terapią", lecz obowiązkową "naturalną" formą opieki nad pacjentem, z której nie wolno nigdy rezygnować. Kościół katolicki używał podobnych argumentów, kiedy w 2005 r. sprzeciwiał się odłączeniu Amerykanki Terry Schiavo od urządzeń podtrzymujących jej niektóre funkcje życiowe oraz podczas włoskich sporów o prawo do dobrej śmierci Piergiorgia Welby'ego (z dystrofią mięśniową), który po długich poszukiwaniach jesienią 2006 r. znalazł lekarza gotowego - wbrew prawu - odłączyć mu respirator. W rezultacie Kuria Rzymska oficjalnie zakazała rzymskim proboszczom odprawienia nabożeństwa pogrzebowego Welby'ego. Gorące włoskie dyskusje o granicach między samobójstwem, eutanazją oraz pogodzeniem się z rychłą śmiercią pacjenta zaowocowały w ub.r. skandalem wokół publikacji o śmierci Jana Pawła II w lewicowym piśmie "MicroMega". Lekarka Liva Pavanelli przekonywała tam, że lekarze chorego na parkinsonizm Jana Pawła II świadomie rezygnowali z wszycia mu stałej sondy pokarmowej (papież miał jej nie chcieć), która jest obecnie standardową procedurą u chorych z parkinsonizmem. Sonda zapobiega niedożywieniu i może przedłużyć życie nawet o kilka miesięcy. Pavanelli prowokacyjnie przekonywała w "Micromega", że rezygnacja z sondy nie była etycznie różna od zaprzestania sztucznego odżywiania osób terminalnie chorych.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.