Filipiny starają się stawić czoła skutkom tajfunu Hayan, który spowodował spustoszenie w południowo-centralnej części kraju.
Szacuje się, że śmierć mogło ponieść nawet 10 tys. osób. 10 mln Filipińczyków nie ma dachu nad głową. Niemal połowa z nich to dzieci. Kard. Luis Antonio Tagle, arcybiskup Manili, jest jednak przekonany, że Filipińczycy poradzą sobie z tą tragedią.
„Zawsze ilekroć widzimy takie zniszczenia, łamie się nam głos, brakuje nam słów. Jesteśmy wstrząśnięci – powiedział Radiu Watykańskiemu kard. Tagle. – To przeżywamy my w Manili i innych regionach, które nie ucierpiały aż tak bardzo na skutek kataklizmu. Wyobraźmy sobie, co muszą przeżywać ludzie, którzy są na miejscu tragedii. Ale jesteśmy wdzięczni za troskę, pomoc, solidarność, która napływa do ofiar nie tylko z różnych stron Filipin, ale dosłownie z całego świata. Z głębokim wzruszeniem słucham natomiast świadectw wiary, które dają nam same ofiary. Ci, którzy stracili bliskich i majątek, zwracają się do Boga i mówią: Bóg jest naszą nadzieją, wiemy, że z Nim przetrwamy. Tego nie da się powiedzieć bez łaski, bez głębokiej wiary, która daje ludziom nadzieję”.
Należał do szkoły koranicznej uważanej za wylęgarnię islamistów.
Pod śniegiem nadal znajduje się 41 osób. Spośród uwolnionych 4 osoby są w stanie krytycznym.
W akcji przed parlamentem wzięło udział, według policji, ok. 300 tys. osób.
Jego stan lekarze określają już nie jako krytyczny, a złożony.
Przedstawił się jako twardy negocjator, a jednocześnie zaskarbił sympatię Trumpa.
Ponad 500 dzieci jest wśród 2700 przypadków cholery, zgłoszonych pomiędzy 1 stycznia a 24 lutego.