Po trwającej blisko tydzień akcji, ratownicy są bliscy ugaszenia podziemnego pożaru w kopalni Sośnica w Gliwicach. Ilość wydzielającego się tam i płonącego metanu maleje. Nie ma już zagrożenia rozprzestrzenienia się ognia - wynika z danych Kompanii Węglowej.
"Zagrożony rejon będzie odseparowany od pozostałych wyrobisk. W tym celu wybudowano już dwie tzw. tamy podsadzkowe; trwa budowa dwóch kolejnych" - poinformował w poniedziałek rzecznik Kompanii Węglowej, do której należy kopalnia Sośnica-Makoszowy, Zbigniew Madej.
W rejon pożaru podano dotąd ok. 2 tys. ton tzw. pyłów dymnicowych (rodzaj popiołu), co ma przyczynić się do ugaszenia płonącego metanu. Wywiercono też cztery mierzące ok. 40 metrów długości odwierty do monitorowania sytuacji w polu pożarowym i podawania środków gaśniczych.
"Dzięki podjętym działaniom możemy mówić o opanowaniu sytuacji i zminimalizowaniu zagrożenia. W pobliżu rejonu pożaru mogą już pracować ratownicy, którzy wcześniej zostali stamtąd wycofani ze względów bezpieczeństwa" - powiedział rzecznik.
W akcję pożarową stale zaangażowanych jest kilkadziesiąt osób. Metan zapalił się w miniony wtorek 950 m pod ziemią. Dwaj górnicy zostali niegroźnie poparzeni. Są leczeni w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.
Pożar unieruchomił jedną z czterech ścian wydobywczych kopalni Sośnica-Makoszowy. Pozostałe ściany eksploatowane są normalnie.
W kopalni Sośnica obowiązuje czwarty, najwyższy stopień zagrożenia metanowego. Zakład należy do szczególnie narażonych na wypływy metanu. W polskich kopalniach z pokładów metanowych wydobywa się ok. 80 proc. węgla. Znacząca część wydobycia pochodzi z miejsc zaliczanych do czwartej kategorii zagrożenia.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.