Bruksela udaje, że drzwi dla członkostwa Ukrainy w UE są otwarte, a Kijów udaje, że wprowadza wartości europejskie - podsumował stosunki UE-Ukraina publicysta "Timesa" Roger Boyes, pisujący dla gazety o sprawach Europy Środkowej z Berlina.
W artykule zamieszczonym na portalu gazety ocenił, że Ukraina jest jak Turcja - wytrwale negocjuje członkostwo w organizacji, do której nigdy nie wejdzie. Zdaniem Boyesa UE jest zmęczona rozszerzeniem i w rzeczywistości tylko udaje, że chce przyjąć Ukrainę, ponieważ wie, że nie udźwignęłaby trudu.
"Sam pomysł, że kraj wielkości Ukrainy - znacznie większy od Polski - przytroczy swój wagonik do opadającej z sił Unii Europejskiej, wywołuje w europejskich stolicach koszmar. Kraj liczy 46 mln ludności - młodej, mobilnej, dobrze wykształconej i chętnej, by zarobić więcej niż 280 funtów (ok. 1,4 tys. zł) na miesiąc, będące średnią płacą w tym kraju" - napisał.
Boyes, który ma na swym koncie m.in. głośną książkę o Lechu Wałęsie i w przeszłości był korespondentem w Warszawie, sądzi, że twierdzenia o historycznym wyborze, przed którym ma stać Ukraina: Rosja lub Zachód, nie odpowiadają rzeczywistości, ponieważ proponowany Kijowowi układ stowarzyszeniowy, choć może być interpretowany jako wstępny krok do przyszłego członkostwa, "bardzo przypomina dokument podpisany przez EWG w 1964 roku z Turcją", która do UE nie weszła.
"UE jest przemęczona rozszerzeniem. W stosunkowo młodym wieku 20 lat (licząc od podpisania Traktatu z Maastricht) cierpi na geopolityczny odpowiednik fizycznego zaburzenia wzwodu. (...) Rozszerzenie było w przeszłości głównym instrumentem europejskiej polityki zagranicznej, jedynym, którym posługiwała się dobrze" - zaznacza, przypominając m.in. sukces, którym było rozszerzenie unii na państwa postkomunistyczne w 2004 r.
"Ideę nieskończonej ekspansji wykoleił kryzys w strefie euro (...) Przed kryzysem liczono na to, że Grecja pokaże Rumunii i Bułgarii, że dobrobyt jest w zasięgu ręki. Zamiast tego Grecja stała się ostrzeżeniem przed europeizacją, której nie towarzyszy głębsza transformacja. Grecja została zepchnięta na margines, zagrożona wykluczeniem z eurostrefy, a reszta Bałkanów stała się peryferiami peryferii" - ocenia.
W odniesieniu do Ukrainy publicysta "Timesa" napisał, że "możliwe jest stawienie czoła Rosji bez wstępowania do UE, a Bruksela powinna zaakceptować, że nie potrzebuje formalnych traktatów z sąsiadami: wystarczy, jeśli otworzy dla nich rynek i współpracuje w rozwiązywaniu wspólnych problemów. To, co większe, niekoniecznie jest lepsze. Rozszerzenie UE wyczerpało się".
Zaapelował też, aby pozostali wierni tradycji polskiego oręża.
"Śmiało można powiedzieć, że pielgrzymujemy. My przedstawiciele władz państwowych (...)".
W kraju w siłę rosną inne, zwaśnione z nimi grupy ekstremistów.
"Nieumyślne narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu"
Tylko czerwcu i lipcu strażacy z tego powodu interweniowali ponad 800 razy.