Ks. Dariusz Kowalczyk: Jezuici i działka w Krakowie, czyli krótka historia manipulacji

Komentarzy: 5

ks. Dariusz Kowalczyk SJ/KAI/jk

publikacja 13.11.2008 06:42

- To, co napisano o odszkodowaniu dla jezuitów w Krakowie było przemieszaniem kłamstw, insynuacji i przemilczeń - stwierdza ks. Dariusz Kowalczyk, przełożony Prowincji Wielkopolsko-Mazowieckiej jezuitów, w tekście przekazanym KAI.

Po wielu latach starań ze strony jezuitów, którym władze PRL ukradły nieruchomości w Lublinie, Ministerstwo Obrony Narodowej w piśmie z dnia 21 lutego 2007 r. wskazało nieruchomości w Białymstoku, Poznaniu, Krakowie jako możliwe nieruchomości zamienne za będącą w rękach wojska jezuicką nieruchomość w Lublinie. Prowincja zakonna przyjęła ofertę działki krakowskiej. Po czym MON w oficjalnym piśmie potwierdził, że akceptuje nieruchomość w Bronowicach jako nieruchomość zamienną. Dalsza procedura dokonała się również z najwyższą starannością. Zakon jezuitów dokonał na własny koszt wyceny nieruchomości w Lublinie. Strona Wojskowa dokonała wyceny nieruchomości zamiennej w Krakowie. Obydwie powyższe wyceny, na wniosek Strony Wojskowej, zostały przesłane do oceny Komisji Arbitrażowej przy Polskiej Federacji Stowarzyszeń Rzeczoznawców Majątkowych w Warszawie. Okazało się, że utracona działka w Lublinie jest więcej warta niż działka w Krakowie. Mimo to jezuici, biorąc pod uwagę upływający czas oraz trudności z uzyskaniem faktycznie równoważnej nieruchomości zamiennej, ostatecznie zgodzili się uznać obie nieruchomości za równoważne. W odpowiedzi na naszą zgodę około miesiąca temu został przygotowany przez Stronę Wojskową (Departament Infrastruktury MON) i uzgodniony z Prowincją projekt ugody. Projekt ten został również uzgodniony w Resorcie Obrony Narodowej z Departamentem Prawnym i Biurem Antykorupcyjnym. Po tych uzgodnieniach jezuici zostali poinformowani, że projekt ugody zostanie przedstawiony Ministrowi Obrony Narodowej do ostatecznej akceptacji. W tym właśnie czasie zaczęły się – jak już zauważyłem – oszczercze ataki w mediach. Długi okres obustronnych porozumień został przerwany wycofaniem się strony wojskowej. „Gazeta Wyborcza” z 8-9 listopada w tekście „Ziemia dla jezuitów? Nie od razu” ogłosiła to jako niebywały sukces wojska: „Kiedy dwa tygodnie temu Komisja Majątkowa [...] wskazała ten teren jako rekompensatę dla zakonu jezuitów w zamian za ziemie utracone w Lublinie, wydawało się, że dla wojska Bronowice są już stracone”. Cóż za kłamliwy patos! W świetle przedstawionych powyżej faktów działka w Bronowicach została zaproponowana prawie dwa lata temu przez samo wojsko i nic nikomu się nie wydawało, ani nikt do niczego nie był przymuszany. Po prostu, dwie strony realizowały z wielką starannością kolejne stopnie prawnej procedury. Dziennikarka „GW” opowiada banialuki stwierdzając: „Trzy dni temu nieoczekiwanie Komisja Majątkowa zaprosiła na spotkanie przedstawicieli wojska na negocjacje w sprawie działki. W efekcie komisja uwzględniła oczekiwania właścicieli”. Prawda jest taka, że Komisja Majątkowa o spotkaniu planowanym na 4 listopada powiadomiła wszystkie strony postępowania listem z dnia 20 października. Nic tu nie działo się nieoczekiwanie (nieoczekiwane było jedynie wycofanie się wojska z przygotowywanej wspólnie od wielu miesięcy ugody). Zresztą wszystkie strony były powiadamiane o wcześniejszych spotkaniach w tej sprawie. Przede mną leżą kopie stosownych zawiadomień z lat 1999, 2001, 2005 i 2006. Dlaczego więc cytowany w artykule „Ziemia dla jezuitów?” pełnomocnik prezydenta miasta Krakowa stwierdza: „Pierwszy raz strony zostały potraktowane jak uczestnicy postępowania”?. „Gazeta Krakowska” ogłosiła z radością: „W bitwie o ziemię jezuici polegli pod Bronowicami”. W tekście czytamy: „Atrakcyjna działka, na której mógłby stanąć duży komisariat, akademiki AGH lub budynki sądu okręgowego, zostaje w gminie Kraków. Tak zakończył się bój wojska z jezuitami”.