Wieczorem 20 grudnia, równo dwa tygodnia od otwarcia "okna życia" w Warszawie, do okna zostało przyniesione niemowlę. Chłopczykiem, około 5 dniowym, natychmiast zaopiekowały się Siostry Franciszkanki Rodziny Maryi - czytamy na stronie archidiecezji.
- Gdy usłyszałyśmy sygnał, myślałyśmy, że to fałszywy alarm, że ktoś po prostu z ciekawości otworzył okno - relacjonuje matka przełożona, siostra Wanda Kmiecik. - Poszłyśmy sprawdzić i okazało się, że na leżance ktoś pozostawił noworodka. Byłyśmy zaskoczone, przejęte i wzruszone szczególnie, że stało się to kilka dni przed Bożym Narodzeniem. Przewinęłyśmy dziecko, ogrzałyśmy i szybko zadzwoniłyśmy po pogotowie. Pogotowie odwiozło noworodka do szpitala przy ul. Madalińskiego, gdzie zostaną wykonane konieczne badania. Nieoficjalnie wiadomo, że chłopiec jest zdrowy. - Mamy nadzieję, że jak najszybciej uda się uregulować jego sytuację prawną i chłopiec trafi do kochającej, adopcyjnej rodziny. My będziemy się modlić i za chłopca, i za jego matkę - mówi przełożona. - "Okno życia" miało być symbolem otwarcia Kościoła na życie - opowiada z kolei ks. Tadeusz Bożełko, diecezjalny duszpasterz rodzin. - Jednak okazało się, że to nie tylko symbol, ale alternatywa. Chcielibyśmy, żeby każde dziecko było przyjmowane i wychowywane przez rodziców. Jednak czasem, nie jest to możliwe. Wtedy matka, w bardzo prosty sposób, może pozostawić dziecko w szpitalu, a potem zrzec się do niego praw. Gdy jednak, z różnych dramatycznych przyczyn, nie może tego zrobić, nasze "okno życia" pozostaje otwarte. Inicjatorem otwarcia warszawskiego "okna życia" jest Ks. Abp Kazimierz Nycz, a opiekują się nim Siostry Rodziny Maryi. Okno mieści się przy ul. Hożej 53.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.