Nie milkną komentarze po śmierci Eluany Englaro.
W "Dzienniku" różne aspekty śmierci kobiety i prób uratowania jej życia komentują Bogumił Łoziński i Cezary Michalski. Łoziński pisze: "Trzeba powiedzieć jasno, że na oczach całego świata doszło do morderstwa i oceny tej nie zmieni lawirowanie w aksjologicznej letniości światopoglądowych liberałów". Publicysta przypomina, że pod względem biologicznym organizm kobiety funkcjonował samodzielnie, jedynie - z racji braku świadomości - wymagała odżywiania. Zauważa, że w cywilizacji, której podstawą były wartości chrześcijańskie, życie ludzkie zawsze było uznawane za wartość. W czasach nowożytnych zaczęto to prawo kwestionować. "Po eugenice ludzi niepełnosprawnych w latach 30-tych w Skandynawii, planowej eksterminacji Żydów, Cyganów, czy Polaków przez Hitlera, wreszcie zgody na nieograniczoną aborcję dzieci nienarodzonych, teraz przyszedł czas na eutanazję ludzi nieprzydatnych czy uciążliwych na podstawie subiektywnych kryteriów." - pisze. I dodaje, że ofiarami tego barbarzyństwa mogą w przyszłości paść także ci, którzy dziś je propagują. Tragedia Eluany to tragiczne memento dla naszego świata - konkluduje. *** Cezary Michalski skupia się na innych aspektach walki o życie Eluany - m.in. oburza go poparcie, jakiego Kościół udzielił w tej sprawie premierowi Włoch. "W roli czołowego "obrońcy życia", sojusznika Kościoła i strażnika moralności wystąpiło tam ugrupowania Sylwio Berlusconiego - pisze w komentarzu - Można się zatem świnić po uszy [tu publicysta wymienia katalog przewin wspomnianego ugrupowania], ale wystarczy potem pokrzyczeć na "liberalną cywilizację śmierci", a otrzyma się polityczne poparcie papieża, a miliony milczących owiec będą Berlusconiego uważały za zbawcę." Łatwość tej obleśnej zabawy ciągle mnie zdumiewa. - konkluduje z goryczą, choć zaznacza, że to samo zjawisko widział też po drugiej stronie politycznej. Odnosi się też do działań obrońców życia, którzy mogą "z religijnego piedestału" potępić ludzi, dla których nowoczesna aparatura medyczna "to nie narzędzie życia wiecznego i można ją kiedyś wyłączyć". *** Tomasz Terlikowski w dzienniku "Polska" wprost nazywa zagłodzenie Eluany morderstwem. Polemizuje też z argumentami tych, którzy uznają decyzję o zakończeniu żywienia przerwaniem uporczywej terapii. Cywilizacyjnym dramatem nazywa fakt, że zagłodzenie człowieka dokonuje się w imię "miłosierdzia", a w dodatku za takim rozumieniem opowiadają się nie tylko laiccy bioetycy, lecz także wyznania chrześcijańskie (we Włoszech: waldensi i Federacja Kościołów Ewangelickich). Przypomina, że zasadę miłosierdzia Chrystus sformułował, mówiąc "bo byłem głodny, a daliście mi jeść, byłem spragniony, a daliście mi pić", tymczasem zgoda na zabicie Eluany to "nowa zasada miłosierdzia" o treści: "byłem głodny, a zagłodziliście mnie, byłem nieprzytomny, więc zabiliście mnie, byłem chory, więc odmówiliście mi leczenia". Nad grobem Eluany trudno nie zadać sobie pytania, czy rzeczywiście chcemy żyć w świecie, w którym rządzi tak rozumiane miłosierdzie - konkluduje Terlikowski.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.