Na terenie przyszłej palestyńskiej ambasady w Pradze, gdzie w środę wskutek wybuchu sejfu zginął ambasador, śledczy znaleźli w czwartek pewną ilość broni, która nie figuruje w oficjalnej czeskiej ewidencji - poinformował szef praskiej policji Martin Vondraszek.
Dokładnej ilości ani rodzaju broni nie ujawnił. Jak zaznaczył, przy badaniu okoliczności wybuchu, który zabił 56-letniego ambasadora Dżamala Muhammada Dżamala, policjanci znaleźli szereg śladów. "Jeśli pytacie, czy była to także broń, to mówię, że tak" - powiedział Vondraszek.
Dodał, że policja sprawdza, czy broń ta znajduje się w którejś ze światowych baz danych. Śledztwo ma też ujawnić, w jaki sposób broń dostała się na teren przyszłej ambasady.
Czeski tygodnik "Respekt" poinformował na swej stronie internetowej, że policjanci znaleźli pistolety maszynowe i inną broń, wystarczające dla "dziesięcioosobowej jednostki bojowej".
Eksplozja sejfu nastąpiła w nowej rezydencji ambasadora, znajdującej się obok nieukończonego jeszcze budynku samej ambasady. Do nowego obiektu przenoszony jest obecnie inwentarz dotychczasowej palestyńskiej placówki dyplomatycznej.
Czeskie służby śledcze nie dysponują żadnymi wskazaniami, że wybuch był zamachem terrorystycznym, zaś według strony palestyńskiej ambasador padł najprawdopodobniej ofiarą wypadku przy pracy.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.