NBP szkoli księży

- Zależy nam, żeby duchowni nie utrwalali mitów ekonomicznych, np. że prywatyzacja to złodziejstwo, i potrafili poradzić tym, którzy mają kłopoty finansowe. Kryzys wziął się między innymi stąd, że ludzie nie umieli ocenić ryzyka i inwestowali w instrumenty, których nie rozumieli - dodaje Marcin Staniewicz. W programie kursu znalazły się zagadnienia mikro- i makroekonomii, porady dotyczące inwestowania oszczędności czy tego, jak wziąć najlepszy kredyt. Wykłady obejmą także np. podstawy systemu podatkowego. - Parafia musi być dziś nie tylko wspólnotą duchową, ale też dobrze prosperującą firmą. Kapłani nie muszą być specjalistami ekonomii, ale w obecnej sytuacji gospodarczej powinni wiedzieć, jak sobie radzić i co radzić ludziom - komentuje ks. Robert Nęcek, rzecznik krakowskiej kurii. A o. Bernard Sawicki dodaje: - Kościół boi się otwarcie mówić o strategiach biznesowych, inwestowaniu pieniędzy w nowoczesne instrumenty finansowe, negocjowaniu, pozyskiwaniu środków unijnych. To błąd i czas to zmienić. - Pod względem wykształcenia ekonomicznego Polska to kraj Trzeciego Świata. - zauważa Staniewicz. - Dlatego sięgamy po różne grupy wyznaniowe i przez nie chcemy przekazywać przynajmniej minimum wiedzy ekonomicznej, by w przyszłości kryzys omijał nas szerokim łukiem. NBP prowadzi rozmowy o szkoleniach także z gminami żydowskimi i prawosławnymi.