Nie chcą ślubu w kościele. A jak już się pobierają, to szybko się rozwodzą. Tak w skrócie media widzą obraz związków między kobietą a mężczyzną w Polsce. I nie tylko w Polsce.
Czy to obraz prawdziwy? Nawet jeśli przytoczone obrazy są przesadzone, to prawdą pozostaje, że wielu, zbyt wielu młodych ludzi nie decyduje się dziś na małżeństwo, a wybiera wolny związek. Prawdą też jest, że sporo małżeństw się rozpada. Nie ma co się pocieszać złudnymi nadziejami. Nic nie da też biadolenie. Trzeba jak najszybciej znaleźć skuteczne metody zapobiegania tym zjawiskom. Jako człowiek mający wiele lat do czynienia z młodymi ludźmi, mogłem niejedno zaobserwować. Niestety, obawiam się, że sporą winę za zaistniałą sytuację ponoszą nie ci dorastający, ale – jak ich nazywamy – dorośli. Dorośli, którym w podejściu do młodych ludzi zdrowy rozsądek zastępują pedagogiczne utopie albo zwykłe przesądy. U podstaw kryzysu instytucji małżeństwa na pewno leżą braki w sensownym wychowaniu. Jeśli ktoś przez całe dzieciństwo i młodość kierował się egoizmem, to małżeństwo raczej tego nie zmieni. Tymczasem ogólna tendencja w wychowaniu jest ciągle ta sama: maksimum swobody, jak najmniej obowiązków (vide ostatnie wystąpienia rzecznika praw ucznia). Na pewno nie sprzyja to kształtowaniu postawy odpowiedzialności za swoje czyny i wybory. Na owo wychowanie do egoizmu nakłada się zjawisko ciągle przedłużającego się dzieciństwa, a co za tym idzie przedłużaniu czasu, kiedy człowiek nie do końca ponosi odpowiedzialność za swoje życie. Osiemnastolatek może pójść do wojska czy dzielić więzienną celę z recydywistami, ale jeśli chodzi do szkoły, jest traktowany jak dziecko. Bo tak stanowią szkolne przepisy. Co więcej, jeśli studiuje – a przecież dziś studia to zasada, nie wyjątek – ciągle nie może czuć się dorosłym. Choć dojrzały fizycznie, nie może być gotowy na stały związek. Bo przecież ciągle jest w mniejszym czy większym stopniu zależny od rodziców. Jak więc może wziąć odpowiedzialność za innych? Czas pomyśleć nad systemem, który nie odbierając młodym możliwości uczenia się, pozwoliłby im być stać na własnych nogach. Czy na kryzys instytucji małżeństwa ma wpływ fałszywy obraz miłości, lansowany w dzisiejszej kulturze masowej? Na pewno. Dziś zbyt często myśli się o miłości jak o chorobie, która nagle spada na człowieka i utrzymuje go w ekstatycznym uniesieniu do końca życia. Dlatego często młodzi szukają nie dobrego męża czy żony, ale partnera do zabawy. Gdy przychodzi proza życia zaczynają się rozczarowania. Tymczasem prawdziwa miłość musi być bezinteresowna (kocham człowieka, nie swój stan zakochania) i odpowiedzialna (jestem z tobą na dobre i złe). Wtedy nie ma większych problemów. Niestety, nawet w Kościele zdarza się słyszeć opinie, jakoby małżeństwo było drogą przez mękę. Bo jak inaczej rozumieć pełne podziwu „udało się wam wytrwać ze sobą tak długo” pojawiające się podczas Mszy za złotych jubilatów? Takich przykładów tworzących zły klimat wokół decyzji o małżeństwie czy trwaniu w nim jest więcej. Powtarzana jak mantra teza, że przed ślubem trzeba się dobrze poznać (jakby ludzie się nie zmieniali), rozważanie czy narzeczeni „do siebie pasują” (jakby szczęście w małżeństwie zależało od ich podobieństwa, nie od umiejętności dogadywania się), trącące przesądem przeświadczenie, że wspólne życie trzeba zacząć nie tyle od ślubu, co ruinującego wesela i wiele wiele innych. Na pewno nie bez znaczenia jest tu postawa niektórych księży, którzy żądając za ślub w kościele sporej sumy tworzą atmosferę sprzyjającą odwlekaniu decyzji o małżeństwie. Prawdą jest, że dla wierzących nie są to przeszkody do zawarcia małżeństwa czy trwania w nim. Problem w tym, że nieumiejętność sprostania wymaganiom stawianym przez Kościół odnośnie do małżeństwa może wydatnie przyczynić się do osłabienia wiary. Marna to pociecha, że decydujących się na konkubinat czy rozwód uznamy za tych, którzy stracili wiarę. Jeśli my, chrześcijanie, szybko nie wylansujemy poprawnej i odważnej wizji dorosłości i miłości, będzie coraz gorzej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.