Narodziny córki mają dodać skrzydeł Janowi Ziobrze, którzy wystąpi w sobotnim konkursie drużynowym i niedzielnym indywidualnym Pucharu Świata w Zakopanem. "Dziewczyny muszą się radować" - przyznał reprezentant Polski w skokach narciarskich.
W piątkowych kwalifikacjach na Wielkiej Krokwi Ziobro skakał treningowo (120,5 m), bowiem z racji wysokiej pozycji w PŚ, miał zapewniony start w niedzielę. W rywalizacji zespołowej wystąpi zaś z Klemensem Murańką, Dawidem Kubackim i Kamilem Stochem. Taki skład ogłosił trener Łukasz Kruczek.
"Wczoraj wieczorem, dokładnie o godz. 19.40 przyszła na świat moja córka. Znakomicie czuję się w nowej roli - ojca. Dziś miałem okazję trzymać Lilianę na rękach i serce biło mi bardzo mocno. Akcja porodowa rozpoczęła się przed moim skokiem w Wiśle, kiedy byłem na rozbiegu się zatrzymała, a rozwiazanie nastąpiło kiedy już wylądowałem" - powiedział Ziobro, który w czwartkowych zawodach w Wiśle zajął 6. miejsce.
Z Polaków lepszy był tylko mistrz świata Stoch; uplasował się na drugiej pozycji, przegrywając jedynie z Niemcem Andreasem Wellingerem. W kwalifikacjach do niedzielnego konkursu Stoch nie brał udziału, zaś - zgodnie z założeniami - Ziobro opuścił treningi, by oddać skok w kwalifikacjach.
"Zrobiłem w piątek sporo kilometrów, bowiem byłem w szpitalu, dlatego musiałem po południu trochę odpocząć. A ten skok nie był zły, taki na przetarcie. Cieszę się, że sobie poradziłem w tej nowej, stresującej sytuacji. Poród był dla mnie dobrą nauczką, bowiem nałożyły się na siebie konkursy PŚ w Polsce, a więc spore emocje. Nie było łatwo. Teraz chcę oddawać dobre skoki, aby moje dziewczyny miały powody do radości" - stwierdził.
22-letni Ziobro w tym sezonie wygrał zawody PŚ w Engelbergu (w Szwajcarii był też trzeci), ale wcale nie może być pewny wyjazdu na igrzyska do Soczi. "Skrzydeł" mają dodać mu narodziny córki oraz... nowy napis na nartach (przez ostatnie tygodnie było to "luz w d..."). "Ten napis nie zniknie, ale może jutro coś jeszcze dopiszę. Muszę mieć tylko wenę i coś powstanie. Zawsze skaczę nie tylko dla siebie, ale dla najbliższych i kibiców".
Skoczek zapowiedział, że nie ma zamiaru odpuszczać weekendowych zawodów, ponieważ jego córka i partnerka życiowa mają zapewnione dobre warunki w szpitalu. "U nich jest wszystko w porządku, a ja muszę dalej walczyć na skoczni. Konkurs drużynowy jest tak samo ważny, co indywidualny. Forma jest coraz bardziej ustabilizowana, skoki równe, powtarzalne. Znów powtórzę, że cieszę się w rywalizacji w Wiśle, gdzie mimo stresu, oddałem dwa dobre skoki i byłem w czołówce. W Zakopanem jest szansa na powtórkę, bowiem lubię tu skakać, tutaj się wychowałem. Poza tym nie ma lepszych kibiców na świecie, niż na Wielkiej Krokwi. Dziękuję im, że jest tak głośno, fajnie i radośnie" - podsumował.
Piątkowe kwalifikacje wygrał wygrał Austriak Michael Hayboeck - 128 m. Dawid Kubacki uzyskał 131,5 m i zajął 7. miejsce. Łącznie w pierwszej serii niedzielnego konkursu wystąpi jedenastu Polaków. Obok Kubackiego, awans wywalczyli też Klemens Murańka, Aleksander Zniszczoł, Maciej Kot, Krzysztof Biegun, Piotr Żyła, Krzysztof Miętus, Stefan Hula i Jakub Wolny. Odpadł tylko Bartłomiej Kłusek.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.