Antyrządowi demonstranci z Majdanu Niepodległości i zwolennicy władz z miasteczka namiotowego zwanego antymajdanem tworzą w Kijowie dwa różne światy. Pierwszy z nich jest barwny i spontaniczny. Drugi robi wrażenie szarego i sztucznego.
We wtorkowy wieczór w Kijowie zerwał się silny wiatr i zaczął padać śnieg. Liczne, kolorowe flagi nad miasteczkiem namiotowym na Majdanie zaczęły łopotać. Ludzie rozgrzewali się przy ogniu rozpalonym w beczkach.
Mężczyzna stojący przy jednej z nich wdał się w dyskusję z dwiema starszymi kobietami. Rozmawiali o najważniejszych wydarzeniach wtorku - dymisji rządu Mykoły Azarowa i anulowaniu przez parlament tzw. ustaw dyktatorskich.
Przerwali rozmowę, gdy na scenie pojawił się jeden z liderów opozycji Jurij Łucenko, który - nawiązując do dymisji rządu - oświadczył, że nie chodzi o to, by zastąpić Azarowa innym politykiem. "Nie!" - wtórowali mu gromko ludzie na Majdanie.
Kilka godzin wcześniej informacja o dymisji Azarowa dotarła do sztabu zorganizowanego przez zwolenników władzy antymajdanu, czyli miasteczka namiotowego zbudowanego w parku obok parlamentu.
W namiocie, w którym rezydował sztab antymajdanu, wiadomość przyjęto ze zdziwieniem. "W sumie nic się nie stało. Może teraz będzie rządził wicepremier Arbuzow" - wzrusza ramionami pracujący w sztabie.
Kilka godzin wcześniej na scenie antymajdanu przemawiał deputowany Partii Regionów Serhij Horochow, który podziękował zebranym za przybycie na wiec w tak mroźny dzień. Odnosząc się do tzw. ustaw dyktatorskich (ograniczających m.in. prawo obywateli do wieców) polityk przekonywał, że zawierają one przepisy stosowane w wielu krajach.
Kilkutysięczny tłum ludzi stojących pod sceną bije po oczach swoją szarością. Trzeba się wysilić, by dostrzec kogokolwiek, kto by się wyróżniał. Ludzie mają zmęczone twarze i są ubrani na czarno. Nie okazują emocji typowych dla politycznego wiecu. Niektórzy z nich w nieoficjalnych rozmowach przyznają, że za przyjazd do Kijowa dostali pieniądze.
Gdy Łucenko skończył przemówienie Majdan zaczął krzyczeć: "zuch!". Politykowi Partii Regionów antymajdan odpowiedział ciszą.
Dane te podał we wtorek wieczorem rektor świątyni ksiądz Olivier Ribadeau Dumas.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.