Błogosławiony ból

Alina Świeży-Sobel (Bielsko-Żywiecki Gość Niedzielny)

publikacja 24.02.2006 14:02

Są szczególną, i - ze smutkiem przyznać trzeba - coraz liczniejszą grupą w Kościele.

„Wielkim przeżyciem – dla osób, które przychodzą na spotkania duszpasterstwa – jest zaangażowanie się w przygotowanie Liturgii Słowa Bożego. Dla wielu jest to czas duchowego przebudzenia, a nawet nowego zaangażowania. Ludzie ci odnajdują właśnie tu środowisko, które ich rozumie i przyjmuje” – podkreśla ks. Krzysztof Bojan. „Całe szczęście, że mamy takich duszpasterzy, którzy nas ośmielają do tego, żeby stanąć przy ołtarzu. Ważna jest pomoc, byśmy mogli zobaczyć, jak wiele możemy otrzymać w Kościele” – dodaje Jan Wala, od 9 lat związany z duszpasterstwem. Często trwają w tych związkach kilkadziesiąt lat. Nie jest im łatwo powiedzieć, że oto odrzucają tę drugą, naprawdę najbliższą im osobę. Z biegiem lat coraz trudniej im też znieść rozłąkę z Chrystusem.

Co nam wolno?

Chcą rozeznać swoją sytuację, dowiedzieć się, jak Kościół patrzy na ten stan, w którym się znajdują. „Najpierw dużo rozmawiamy, staramy się wyjaśnić, dlaczego stało się tak, że rozpadło się to pierwsze małżeństwo. Wtedy też zwykle pojawia się kwestia przebaczenia – kwestia bardzo ważna, bo trudno wejść w prawidłowe relacje z innymi, jeżeli czuje się do kogoś nienawiść. Są często poranienia, które trudno zaleczyć. To wymaga sporo czasu, spotkań indywidualnych. Zauważyłem, że większość osób związanych z duszpasterstwem chce takich rozmów” – mówi ks. Bojan. W tych rozmowach poruszana jest też sprawa właściwego wychowania dzieci. Chodzi o to, aby nie przekazywać im własnego problemu, aby umiały, wchodząc w związki, ustrzec się przed powielaniem błędów rodzicielskich. Trzeba odpowiedzieć na pytanie, czy wystarczająco przedstawili dzieciom tragedię, jaka rozgrywa się w życiu osób, które rozchodzą się i wchodzą w ponowne związki.
oceń artykuł Pobieranie..