Prorosyjscy separatyści oraz działający na Ukrainie żołnierze rosyjskich sił specjalnych, którzy nie złożą broni, zostaną zlikwidowani - oświadczył we wtorek dowódca specjalnej operacji antyterrorystycznej na wschodzie Ukrainy, generał Wasyl Krutow.
"Ostrzegamy: jeśli nie złożą broni, to zostaną zlikwidowani" - powiedział pierwszy wiceszef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU). Rozmawiał on z dziennikarzami w pobliżu miejscowości Izjum w obwodzie donieckim, około 40 km od Słowiańska. Miasto to od soboty jest kontrolowane przez prorosyjskich separatystów.
Według generała Krutowa chodzi o żołnierzy "sił specjalnych rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU, którzy mają duże doświadczenie w konfliktach". "To trudny przeciwnik" - przyznał.
Nie chciał podać liczby rosyjskich wojskowych walczących z ukraińskimi siłami, lojalnymi wobec władz w Kijowie. Dodał, że w poniedziałek "ponad 300" przybyło do regionu, a większość została rozmieszczona w Słowiańsku.
Operacja sił ukraińskich, mająca na celu rozbrojenie prorosyjskich separatystów na wschodzie kraju i odzyskanie okupowanych przez nich budynków w kilku miastach, jest trudna do przeprowadzenia, gdyż "agresor używa ludności cywilnej jako tarczy" - dodał wiceszef SBU.
"Sprawia to, że nasza operacja jest bardzo trudna do wykonania. Nie chcemy, by ucierpieli cywile" - podkreślił.
Krutow odmówił podania, ilu ukraińskich żołnierzy i milicjantów bierze udział w operacji antyterrorystycznej. Wyjaśnił jedynie, że zaangażowane w nią są jednostki wojska, wywiadu i MSW. Agencja AFP relacjonuje, że za generałem widać było część sprzętu wykorzystywanego w operacji: dwa śmigłowce, ok. 40 pojazdów opancerzonych i czołgów, kilkanaście autobusów przewożących oddziały specjalne SBU. W pobliżu było także ok. 200 spadochroniarzy i milicjantów.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.