W 70 lat po masowych deportacjach cichy exodus krymskich Tatarów na zachodnią Ukrainę trwa nieprzerwanie od końca lutego.
Za sobą pozostawili cały dorobek życia i najbliższych. Ze sobą wzięli tyle, ile można unieść. Z rodzinnych domów wygonił ich strach przed powrotem rosyjskiej władzy. 70 lat temu ich dziadkowie byli ofiarami brutalnych deportacji. Oni w większości urodzili się na wygnaniu w Uzbekistanie. Teraz powtarzają los dziadków. Uchodźcy z Krymu przyjeżdżają do Lwowa codziennie. Najczęściej koleją. O 13.50 na dworzec wtacza się pociąg Symferopol–Lwów. Przez pierwsze tygodnie na peronie czekali na nich fotoreporterzy i dziennikarze, ekipy telewizyjne. Teraz najczęściej tylko Iwan Iwanowicz z lwowskiej Rady Obwodowej, gospodarze nowego miejsca zamieszkania i przedstawiciel UNHCR, czyli Biura Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców. Procedura jest zawsze taka sama. Najpierw wysiadają konduktorzy i przecierają szmatami żółte poręcze. Później pomagają wysiąść podróżnym. Uchodźcy mają ze sobą wielkie plastikowe torby bez kółek. Mężczyźni przytroczone do pasków nerki z dokumentami i pieniędzmi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Ulewne deszcze, jakie spadły w nocy zalały ulice Kampali, powodując rozległe powodzie.
Celem dokumentu jest stworzenie globalnej strategii na rzecz duszpasterskiej troski o życie.
Współcześnie zamachy na życie tracą charakter przestępstwa i zyskują status prawa.
"Konsultacje się zakończyły, wszystkie szczegóły zostaną podane później".
Słowa Trumpa o konieczności przejęcia przez USA Grenlandii należy traktować poważnie.
Zapobieganie nadużyciom nie jest kocem, którym należy przykryć sytuacje kryzysowe.