Prorosyjscy separatyści na wschodniej Ukrainie, którzy przeprowadzają w niedzielę referendum niepodległościowe, chcą sformować na jego podstawie własne władze cywilne i wojskowe, które będą niezależne od Kijowa.
"Skoro już wzięliśmy na siebie odpowiedzialność, to musimy w jak najkrótszym czasie powołać własne organy władzy państwowej i władzy wojskowej" - oświadczył na konferencji prasowej w Doniecku jeden z liderów tzw. Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) Denys Puszylin.
Oznajmił przy tym, że po ogłoszeniu wyników referendum władze DRL uznają za obce siły wojskowe i milicyjne Ukrainy na swoim terytorium i będą one traktowane jak okupanci. One zresztą "już nimi są" - podkreślił.
Referendum odbywa się w obwodach donieckim i ługańskim. Jego uczestnicy odpowiadają na pytanie, czy popierają ogłoszenie niepodległości tych regionów.
Władze Ukrainy oświadczyły, że referendum jest nielegalne, a jego wyniki nie doprowadzą do żadnych następstw prawnych, np. oddzielenia tej części od ukraińskiego terytorium.
W niedzielę MSZ w Kijowie po raz kolejny oceniło, że plebiscyt jest inspirowany, organizowany i finansowany przez Rosję. Główne państwa zachodnie zapowiedziały, że nie uznają jego wyników.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.