Polski chłop ma taką naturę, że co Pan Bóg dał, tego zmarnować nie może – mówi Tomasz Solis. Jeśli nie uda mu się sprzedać zebranych jabłek, będzie je musiał zniszczyć. To efekt rosyjskiego embarga na polskie owoce.
Wzdłuż szeregu prostych ścieżek ciągną się rzędy owocowych drzewek. Tu, w Mikołajówce pod Kraśnikiem w województwie lubelskim, Tomasz Solis i jego żona uprawiają 16-hektarowy sad, z którego utrzymują siebie i dwóch studiujących synów. – To jest ligol, w sklepie będzie można je znaleźć zimą – mówi „Gościowi Niedzielnemu”, wskazując na duże, żółto-czerwone owoce. Dalej rosną jabłonie innych odmian, także gruszki, teraz fioletowe, a gdy dojrzeją, czerwone klapsy. Są tu także wiśnie, czereśnie, śliwki; rolnik eksperymentuje także z rzadkimi gatunkami roślin: różą karpatią, świdośliwką czy rokitnikiem, zwanym też rosyjskim ananasem. Tej nazwy chyba lepiej tu teraz nie używać. – Prawie wszystkie moje owoce szły na rynek wschodni. Teraz, gdy Rosjanie wprowadzili embargo na nasze owoce, zaczną się dla nas problemy. Właściwie już się zaczęły – mówi Solis.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na obchody 1700. rocznicy Soboru Nicejskiego. Odbędą się one w Izniku niedaleko Stambułu.
Według śledczych pożar był wynikiem podpalenia dokonanego na zlecenie wywiadu Federacji Rosyjskiej.
Ryzyko, że obecne zapasy żywności wyczerpią się do końca maja.
Decyzja jest odpowiedzią na wezwanie wystosowane wcześniej w tym roku przez więzionego lidera PKK.
To efekt dwustronnych rozmowach ministerialnych w weekend w Genewie.
„Proszę was, abyście świadomie i odważnie wybrali drogę komunikacji pokoju”
Referendum w sprawie odwołania rady miejskiej jest nieważne ze względu na zbyt niską frekwencję.