Reklama

Nie ma z kim przegrać?

Jeśli wierzyć sondażom, w nadchodzących wyborach samorządowych szykuje się wielka reelekcja. Tak jak w kilku poprzednich.

Reklama

Pat ustrojowy
Na ogólną liczbę 2478 wójtów, burmistrzów i prezydentów miast aż 262 pełni swój urząd przez pięć kadencji. To nie jest ani zdrowe, ani normalne w demokracji. Mimo to przez 20 lat żaden parlament nie podjął kwestii wprowadzenia w samorządzie limitu kadencji. Były w tej sprawie dwa nieśmiałe podejścia, w 2010 i 2013 roku, oba projekty przepadały już podczas pierwszego czytania w komisjach sejmowych. Ani PO, ani PiS dziś już nie palą się, by wypisywać ten postulat na sztandarach, słusznie zapewne obawiając się, że byłoby to odebrane jako „zamach” i „skok na kasę”. Najlepiej byłoby, gdyby to  ze środowiska samorządowego wyszedł postulat samoograniczenia się lokalnej władzy. Jest jednak mało prawdopodobne, by prezydenci i burmistrzowie byli zdolni do takiego altruizmu.

Bogdan Zdrojewski, który przez 11 lat był prezydentem Wrocławia, zaproponował niedawno rozwiązanie kompromisowe, zakładające ograniczenie kadencji do dwóch, przy wydłużeniu każdej z nich o rok. – Pięć lat to czas wystarczający na podjęcie decyzji o inwestycji i jej zakończeniu, a 10 lat to okres, w którym jest możliwość pozostawienia po sobie trwałych śladów – przekonywał włodarzy miast i wsi. Nie przekonał.

Jak dobrze przegrać
W modzie jest narzekanie na małe zainteresowanie Polaków korzystaniem z czynnego i biernego prawa wyborczego. Ale po co głosować, gdy nie ma wyboru? Po co kandydować, gdy nie ma szans na wygraną? Nikt nie chce kopać się z koniem. Poza społecznikami entuzjastami, którzy zawiązali Porozumienie Ruchów Miejskich i rzucają wyzwanie rządzącym w kilku polskich miastach. Łatwo im nie będzie.

O tym, jak mocna jest pozycja urzędujących włodarzy gmin, najlepiej świadczy brak odwagi u zawodowych polityków, by podjąć z nimi walkę. I PiS, i PO dopiero zaczynają przedstawiać swoich kandydatów, co stawia ich na straconej pozycji. PO wciąż przesuwa daty prawyborów w regionach (do których brak chętnych), PiS już tradycyjnie ogłosi swoje typy na ostatniej prostej. Mając w perspektywie wybory prezydenckie i parlamentarne w 2015 r., największe partie chcą jesienną elekcję przetrwać jak najmniejszym kosztem. Najlepiej pozyskując już urzędujących samorządowców. PO więc zabiega we Wrocławiu o względy Rafała Dutkiewicza, chociaż przez wiele lat krytykowała sposób rządzenia stolicą Dolnego Śląska. Teraz wybrała dewizę: jeśli nie możesz kogoś pokonać, to się do niego przyłącz.

Duże miasta to duża polityka. Co mają powiedzieć mieszkańcy mniejszych ośrodków? Fakt, że nie mają tam wiele do gadania partie polityczne przedstawiany jest jako dobrodziejstwo. Tyle że bez ich wsparcia organizacyjnego i finansowego nikt nie ma szans podjąć walki z dysponującą ogromnymi możliwościami lokalną władzą. Podobno ulubionym powiedzeniem zwycięzców ostatnich wyborów samorządowych był słynny cytat z Donalda Tuska: „Nie ma nawet z kim przegrać”. Tak będzie i tym razem?

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
4°C Niedziela
wieczór
4°C Poniedziałek
noc
3°C Poniedziałek
rano
8°C Poniedziałek
dzień
wiecej »

Reklama