Prezydent Bronisław Komorowski przyjął dymisję rządu Donalda Tuska. Zaznaczył, że premier wyrusza w "daleką podróż", a objęcie przez niego stanowiska szefa Rady Europejskiej to "spuentowanie 25-lecia polskiej wolności". Być premierem to najcudowniejsze wyzwanie - mówił ze wzruszeniem Tusk.
Bronisław Komorowski podczas czwartkowej uroczystości w Pałacu Prezydenckim podkreślił, że Tusk wybiera się w podróż, "może nie geograficznie, ale politycznie". "To jest podróż niezwykła, z której trzeba i warto wracać skutecznie, więc chciałem panu sprezentować na tę podróż kompas" - zwrócił się Komorowski do premiera. "Bez tego zawsze się z trudem żegluje, a z kompasem zawsze się dobrze wraca do rodzimego portu, do bezpiecznej przystani" - mówił.
Prezydent zwrócił uwagę, że "takie są nieubłagane zasady, opisane w konstytucji", które w sytuacji dymisji premiera zakładają konieczność podania się do dymisji całego rządu, choć obecnie - jak dodał - jest to sytuacja, której ustawa zasadnicza do końca nie przewidziała. "Na ogół stosowane są przepisy konstytucji związane z upadkiem rządu, utratą większości w parlamencie, niemożnością przyjęcia budżetu lub innymi nadzwyczajnymi, na ogół trudnymi wydarzeniami" - mówił Komorowski.
Dymisja rządu Donalda Tuska - jak zauważył - wiąże się jednak ze zjawiskiem "szczególnym, odbiegającym od dotychczasowej praktyki". "Polski premier został przewodniczącym Rady Europejskiej, co niewątpliwie jest wydarzeniem bez precedensu, dającym ogromne źródło satysfakcji" - ocenił prezydent. "To jest w jakiejś mierze spuentowanie 25-lecia polskiej wolności i 10 lat członkostwa w UE" - dodał. "To jest na pewno dowód na osobiste przymioty i zasługi (premiera), ale także na to, jak Polska jest odbierana w świecie integrującego się kontynentu" - uważa Komorowski.
Prezydent wyraził przekonanie, że wspólnym wysiłkiem uda się zapewnić Polsce stabilność władzy, by "można było rozwiązać wiele istotnych spraw".
Według Komorowskiego, wybór szefa polskiego rządu na przewodniczącego Rady Europejskiej to "okoliczność sprzyjająca podnoszeniu polskiego punktu widzenia na sprawy najważniejsze", takie jak wyprowadzenie UE z kryzysu ekonomicznego czy opanowanie skutków kryzysu politycznego, jak jest konflikt ukraińsko-rosyjski.
"To także jest szansa na działanie zgodnie z logiką pogłębiania polskiej obecności w integrującej się Europie (...), czyli przekonywanie polskiej opinii publicznej i polskiej sceny politycznej do podjęcia w odpowiednim momencie, po wyborach (...), decyzji dotyczącej strefy euro" - mówił Komorowski. "Liczę tutaj na wspólne działanie, byśmy mogli przekonać społeczeństwo polskie do tego wyzwania. Do tego muszą być także pokonane trudności w samej strefie euro" - dodał.
Prezydent życzył także Tuskowi "ciekawej, owocnej podróży przez politykę europejską i szczęśliwego powrotu".
Z kolei Tusk mówił, że lata, gdy był premierem, były dla niego najważniejsze i najpiękniejsze. "Uświadomiłem sobie, że równo siedem lat temu patrzyłem z niedowierzaniem na prezydencki podpis, który desygnował mnie na polskiego premiera. I z podobnym niedowierzaniem patrzę na podpis, który finalizuje tę moją misję, te siedem lat służby. Dzisiaj wypada mi tylko dziękować" - mówił odchodzący szef rządu.
"Przede wszystkim chciałem bardzo serdecznie podziękować wszystkim Polakom, wszystkim rodakom i całej kochanej Polsce za te siedem lat. To były lata trudne dla wielu z nas, ale muszę powiedzieć, że dla mnie to były lata najważniejsze i najpiękniejsze. Ważniejszego zadania niż to, jakim było bezpieczne prowadzenie Polski poprzez skomplikowane czasy kryzysu i niepokoju, ważniejszego zadania już nie będę miał" - podkreślił Tusk.
Jak dodał, "być premierem Rzeczypospolitej - to jest największe i najcudowniejsze wyzwanie". "I za to, że te siedem lat było dane dzięki cierpliwości, wyrozumiałości, poparciu moich rodaków, nawet jeśli nie wszyscy byli tym usatysfakcjonowani, to jest dla mnie największa nagroda i taka do końca życia pozostanie" - powiedział odchodzący szef rządu.
Zwrócił przy tym uwagę, że "tam, gdzie za kilka tygodni pojedzie sprawować urząd przewodniczącego Rady Europejskiej, będzie współodpowiadał za politykę całej Unii Europejskiej".
"Ale i rozum, i serce, i myśli, i uczucia tak jak były i są, tak będą biało-czerwone. Panie prezydencie, w pańskiej obecności te słowa zabrzmią - mam nadzieję szczególnie mocno i będą szczególnym dla mnie zobowiązaniem - że gdybym nie miał stuprocentowego przekonania, że możliwe jest budowanie wspólnego interesu UE i Rzeczypospolitej jako jednego wielkiego interesu publicznego, to nie podjąłbym się tej nowej misji" - zapewnił Tusk. "Jestem przekonany, że dobrze wykonując swoją funkcję tam będę pomagał Polakom i Polsce. Chciałbym to robić tak skutecznie, jak potrafię" - dodał.
Zwracając się do Bronisława Komorowskiego odchodzący premier powiedział, że to jest wielka rzecz - móc w Polsce pracować z prezydentem, z którym przyjaźń nigdy się nie zamieniła w szorstką przyjaźń. Tusk podkreślił, że współpraca z Komorowskim "jest jednym z największych skarbów" w jego politycznym doświadczeniu. "To, że mogłem liczyć zawsze na pana prezydenta, było jednym z fundamentów stabilności naszej ojczyzny przez te siedem lat. Będę o tym zawsze pamiętał" - mówił.
Premier podziękował też ministrom podkreślając, że wiele rzeczy - choć nie wszystkie - im się udały. "To jest nasz wspólny sukces, czasami nasze wspólne kłopoty" - dodał. Podziękował też za współpracę koalicyjnemu PSL oraz wszystkim, którzy mu pomagali. "Ten europejski sukces w wielu wymiarach naszej ojczyzny były możliwy także dzięki temu, że to mądre i odpowiedzialne centrum udało nam się zbudować" - powiedział.
"Chciałbym podziękować i przeprosić tych wszystkich, którzy nie mieli satysfakcji z tego, że byłem premierem polskiego rządu. Chciałem podziękować tym, którym smutno, że wyjeżdżam i tym, którzy ten fakt witają z ulgą" - dodał Tusk.
Na koniec zwrócił się też do swojej rodziny. "Chciałbym podziękować Gosi, Kasi i Michałowi za to, że wytrzymali ze mną te siedem lat, bo nie zawsze było łatwo" - dodał.
Tusk kończąc swoje wystąpienie powiedział: "Jeszcze raz dziękuję, nie żegnam się. Do zobaczenia! Będziemy współpracować następne lata. Wszystkiego dobrego".
Premier Tusk złożył dymisję we wtorek. Przyjęcie jej przez prezydenta proceduralnie oznacza dymisję całego rządu. Prezydent powierzył Tuskowi i jego ministrom pełnienie obowiązków do czasu wyłonienia nowego gabinetu.
Konstytucja przewiduje, że nowy rząd musi zostać powołany w ciągu 14 dni, więc najpóźniej 25 września. Kandydatką koalicji PO-PSL na premiera jest marszałek Sejmu Ewa Kopacz; prezydent zaprosił ją na spotkanie na piątek rano na godz. 8.30. Z powodu wyjazdu Komorowskiego do Nowego Jorku na sesję Zgromadzenia Ogólnego NZ ostatnim praktycznie możliwym terminem powołania rządu Kopacz jest poniedziałek przed południem 22 września.
Po powołaniu nowy Prezes Rady Ministrów ma 14 dni na wygłoszenie expose i uzyskanie wotum zaufania w Sejmie. Kopacz zapowiedziała, że chciałaby wygłosić expose po 26 września na dodatkowym posiedzeniu Sejmu i uzyskać wtedy wotum zaufania dla rządu.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.