Może obok mówienia o ewangelizacji trzeba się przyjrzeć nam samym? I zająć się budowaniem wspólnoty, tego przyjaznego środowiska, żyjącego zasadami ewangelicznymi i zapewniającego wzajemne wsparcie?
Korzystając z okazji, jaką jest kolejne Zebranie Plenarne KEP Katolicka Agencja Informacyjna zapytała biskupa Rysia o nową ewangelizację. O tym, że jest potrzeba ewangelizacji wiedzą już chyba wszyscy. Nie wszyscy jednak wiedzą, jak to realizować. Zwłaszcza wtedy, gdy nie chodzi o wielkie akcje, ale o codzienność. Jeszcze trudniejsze jest pytanie, co dalej. Bo zewangelizować nie wystarczy.
Jeśli się do kogoś dociera się z kerygmatem i człowiek chce odpowiedzieć na to pytanie Chrystusa, który dla niego umarł i zmartwychwstał, no to trzeba go teraz zaprosić do Kościoła – mówi bp Ryś. - I to musi być zaproszenie, które jest konkretne, ono nie może być abstrakcyjne. Innymi słowy, trzeba człowiekowi powiedzieć: przyjdź do nas. Nie gdzieś tam. Nie: poszukaj sobie wspólnoty w swojej parafii albo w okolicy. Pytanie, czy jesteśmy gotowi tak powiedzieć. I kolejne, niebagatelne: czy mamy gdzie tych ludzi zaprosić?
"Rozwój i wzrastanie do świętości domagają się przyjaznego środowiska, wspólnoty żyjącej ewangelicznymi zasadami, gwarantującej wzajemne wsparcie" – napisano w liście Episkopatu na Dzień Papieski. Czy czujemy się w Kościele częścią jakiejś wspólnoty, o której możemy powiedzieć „my” i która jest w stanie przyjąć nowego człowieka? Nie bezgrzesznej, bo takiej nie ma, życie zasadami ewangelicznymi to nieustanna droga nawrócenia, ale zapewniającej wsparcie? Choćby na drodze wiary (już inne obszary pomińmy)?
Bardzo popularny "churching" oznacza, że człowiek dzisiaj jest tu, jutro tam, pojutrze jeszcze gdzie indziej. (…) To oznacza, że poprzez to, jak głosimy Słowo, jak sprawujemy sakramenty, nie potrafimy [ludzi] zaprosić, żeby znaleźli się w konkretnym miejscu, konkretnej wspólnocie, a potem z tą wspólnotą wychodzili szukać następnych – mówi dalej bp Ryś. To bardzo konkretna przeszkoda w ewangelizacji. Nie da się ewangelizować pojedynczo, w oderwaniu od wspólnoty która posyła, modli się, wspiera i przyjmuje.
Może obok mówienia o ewangelizacji trzeba się przyjrzeć nam samym? I zająć budowaniem wspólnoty, tego przyjaznego środowiska, żyjącego zasadami ewangelicznymi i zapewniającego wzajemne wsparcie?
Nie ma co lamentować, że takiej wspólnoty nie ma, a przecież powinna być i szukać winnego. Nie ma jej dlatego, że my jej nie tworzymy. Nikt tego za nas nie zrobi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.