Rzecznik Pentagonu John Kirby powiedział we wtorek, że ataki lotnicze USA na pozycje Państwa Islamskiego (IS) w rejonie Kobane w Syrii przeszkodziły dżihadystom w zajęciu tego miasta. Ostrzegł jednak, że mimo tego wsparcia miasto wciąż może wpaść w ręce IS.
"Stały nacisk z powietrza i presja na lądzie wywierana przez siły kurdyjskie, to wszystko przyczyniło się znacznie do powstrzymania Państwa Islamskiego przed zajęciem całego miasta. Nie znaczy to jednak, że możemy prognozować sukces" - powiedział Kirby.
Jak wyjaśniło wcześniej dowództwo wojsk USA, CENTCOM, siły amerykańskie przeprowadziły w poniedziałek i wtorek cztery ataki lotnicze na pozycje IS w Syrii. W Iraku zaś dokonały trzech nalotów razem z sojusznikami z koalicji międzynarodowej.
Według komunikatu CENTCOM uderzenia przeprowadzono na pozycje IS koło Ajn al-Arab (kurdyjska nazwa miasta - Kobane) przy granicy z Turcją. W Iraku celem nalotów były pozycje dżihadystów na południowy wschód od tamy w Mosulu, na południe od rafinerii Bajdżi i na północ od Faludży.
Z kolei opozycyjne Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka podało, że bojownicy Państwa Islamskiego przechwycili co najmniej jeden zrzut broni dokonany przez samoloty koalicji. Ładunek był przeznaczony dla kurdyjskich oddziałów w Kobane walczących z Państwem Islamskim.
Jak komentuje Associated Press, nie jest to wielka strata strategiczna. Państwo Islamskie już bowiem dysponuje amerykańskim uzbrojeniem wartym miliony dolarów, przejętym od irackich sił zbrojnych na zagarniętych przez dżihadystów terenach.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.