Na ludzi Kościoła czyhają w Afryce różne niebezpieczeństwa, niekoniecznie związane z sytuacją polityczną. Agencje poinformowały ostatnio o śmierci trzech duchownych na skutek wypadków drogowych.
Pierwszy to bp Joseph Mukasa Zuza. 59-letni ordynariusz diecezji Mzuza był jednocześnie przewodniczącym episkopatu Malawi. Zginął w miniony czwartek (15 stycznia). Do wypadku doszło, gdy samochód duchownego, którym wracał on do domu z rodzinnej miejscowości, wypadł z drogi i dachował na skutek pęknięcia opony.
Do innego śmiertelnego wypadku doszło dzień później (16 stycznia) w Zimbabwe. Dwaj księża z diecezji Chinhoyi, Ignatius Kariati i Alfred Matonhodze, ponieśli śmierć, gdy wiozący ich samochód przebił barierki mostu i spadł do rzeki Mupfure, którą pokonywali w drodze do swojej parafii w Mount Darwin w północno-wschodniej części kraju.
Za obronę powstańców styczniowych w 1863 r. car skazał duchownego na wygnanie w głąb Rosji.
Zaczął się dramat setek tysięcy Polaków zesłanych przez okupantów na "nieludzką ziemię".