Ulicami Paryża przeszedł wczoraj X Marsz dla Życia. Wzięło w nim udział 45 tys. Francuzów.
To więcej niż przed rokiem i, jak zaznaczają organizatorzy, liczba uczestników stale rośnie, od 10 lat, co świadczy o tym, że sumienie Francji się budzi.
Pierwsza część marszu miała charakter pokutny. Była minuta ciszy i były czarne balony, upamiętniające 9 mln dzieci, które zostały zamordowane w łonie swej matki od 1975 r., kiedy to zalegalizowano aborcję w tym kraju. Julie Graziani, rzecznik prasowy Marszu, opowiadała o tym, jak stała się obrońcą życia. Stało się to po tym, jak zapoznałam się z realiami tak zwanych późnych aborcji. Stwierdziłam, że nie chcę, aby w tym kraju dochodziło do takich rzeczy – mówiła Graziani.
Na tegorocznym Marszu dla Życia protestowano też przeciwko rządowemu projektowi legalizacji eutanazji. „Kochać znaczy nie zabijać”, „Po niemowlakach przyszła kolej na dziadków?” – to tylko niektóre z haseł, które można było wczoraj zobaczyć na ulicach Paryża.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.
Nie zapadła jeszcze decyzja dotycząca niedzielnej modlitwy Anioł Pański.