Angela Morales, która według lekarzy miała umrzeć tuż po urodzeniu z powodu bezmózgowia, właśnie obchodziła pierwsze urodziny.
Niewykształcona czaszka i mózg. Minuty, może co najwyżej godziny – tyle życia po urodzeniu dawali lekarze maleństwu i - prawie wszyscy - radzili matce aborcję. Odmówiła.
Po urodzeniu Angeli rodzina codziennie przygotowywała dla niej tort urodzinowy, spodziewając się, że każdy kolejny dzień może być tym ostatnim. Dni jednak zamieniły się w tygodnie, a tygodnie w miesiące. Maleństwo pozostaje rozwojowo w tyle za rówieśnikami, ale uśmiecha się, podnosi głowę, potrafi się obrócić. Zdumieni lekarze zmienili swą wcześniejszą diagnozę, twierdząc, że to nie bezmózgowie, a przepuklina mózgowa.
- Nie podziewaliśmy się tego, ale Bóg miał inne plany i dał nam ten czas – powiedziała stacji NBC 10 matka maleństwa Sonia Morales z Providence w stanie Rhode Island.
Podobne historie już się w przeszłości zdarzały. Nickolas Coke z Kolorado, u którego także stwierdzono bezmózgowie, przeżył trzy lata. - Nauczył nas wszystkiego, nauczył nas kochać, nauczył, jak być rodziną Był naszym bohaterem - mówiła jego babcia.
Przypadek innego dziecka z bezmózgowiem Marceli Ferreiry w 2006 r. wywołał w Brazylii dyskusję nad legalizacją aborcji eugenicznej. Matka Marceli wystąpiła ostro przeciwko temu. – Wszyscy cierpią, ale ona nie należy do mnie. Ona należy do Boga, a ja się o nią troszczę. Każda sekunda jej życia jest skarbem. Uważam, że jej życie jest cudem tak wielkim, że będę czekać, aż Bóg zdecyduje, żeby ją zabrać - oświadczyła. Jej dziecko żyło rok i 8 miesięcy. Imieniem Marceli nazwano nawet jedną z ulic.
Marley, córka Kari Williams, żyła tylko 5 pięć godzin, ale spotkała się w tym czasie ze swą bliższą i dalszą rodziną. Kari prowadzi teraz stronę na Facebooku, przeznaczoną dla matek, które usłyszały te samą diagnozę, co ona.
- Nie znam matki, która donosiła takie dziecko i żałowała. Żałowały tylko te, które abortowały swe dzieci. I to jest smutne - mówi Kari.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.