Głowa z Wielkopolski, zaś tułów z Dolnego Śląska. Już niedługo będziemy mogli obejrzeć rzeźbę w całości, a to dzięki staraniom muzealników z Wrocławia i Poznania.
Teraz, po dopięciu wszystkich formalności, późnogotycka figura Maryi zostanie scalona i będzie należeć do zbiorów Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Zanim jednak świat sztuki ujrzy rzeźbę w całej okazałości, trzeba było podjąć wiele starań ze strony kilku podmiotów, które miały jej różne części. Losy figury okazują się bowiem dość nietypowe.
- Poźnogotycka piaskowcowa forma tworzyła rzeźbiarski wystrój kościoła p.w. św. Marii Magdaleny i Apostoła Andrzeja we Wrocławiu. Podczas oblężenia „Festung Breslau” w 1945 r. uległa poważnemu uszkodzeniu i przez wiele lat wydawało się, że ocalał jedynie dość mocno zniszczony tors Madonny - mówi Bożena Guldan-Klamecka, kurator Muzeum Narodowego we Wrocławiu.
W 1966 r. niepełna rzeźba została przekazana Muzeum Śląskiemu (obecnie Muzeum Narodowe). Prawie 30 lat później powróciła do polskokatolickiej katedry św. Marii Magdaleny, do jednej z kaplic kościoła. Głowę Maryi natomiast uznano za zaginioną. Odnalazł ją dr. Romuald Kaczmarek, naukowiec Uniwersytetu Wrocławskiego. Znajdowała się w zbiorach Muzeum Archidiecezjalnym w Poznaniu, a trafiła tam jako spadek po poznańskim historyku sztuki, Eugeniuszu Iwanoyce. W kwietniu 2015 r.dyrektor wrocławskiego Muzeum Narodowego podjął starania, aby scalić rzeźbę.
- Celem naszych mediacji było dobro zabytkowej figury, a nadrzędnym argumentem naszych rozmów prezentowanie wspaniałego dzieła w całości. Udało się uzyskać porozumienie, choć proszę zauważyć, że nie jest łatwo pogodzić interes i załatwić formalności w przypadku trzech różnych podmiotów, z którymi związana jest gotycka Madonna - mówi ks. Wiesław Garczarek, dyr. Muzeum Archidiecezjalnego w Poznaniu.
Jak stwierdza, udało się wypracować najbardziej racjonalne wyjście z tej sytuacji. - Finał jest taki, że abp Stanisław Gądecki, metropolita poznański podjął ostateczną decyzję, aby w drodze darowizny przekazać na rzecz Muzeum Narodowego we Wrocławiu głowę Maryi. Podobnie uczyniła to już strona kościoła polskokatolickiego -tłumaczy ks. Garczarek.
Głowę oraz tors Madonny będzie można oglądać w Muzeum Narodowym we Wrocławiu na wystawie „Sztuka śląska XIV-XVI w.” od 28 kwietnia. Następnie rzeźba trafi do pracowni konserwatorskiej, gdzie zostanie scalona i zachowawczo zakonserwowana. W planach znajduje się także rekonstrukcja dzieciątka Jezus, jako jednego z elementu figury, jednak, jak stwierdza zespół Muzeum Narodowego, będzie to dość trudne ze względu na skromny materiał ikonograficzny, potrzebny do odwzorowania.
- Chcemy po kilkudziesięciu latach przywrócić zarówno w wymiarze artystycznym oraz symbolicznym ważne dla historii naszego miasta dzieła sztuki. Muzealnicy to szczególny gatunek ludzi i trudno im się z pewnymi rzeczami rozstawać. Trzeba naprawdę zbudować wartościową ideę i cel, aby przekonać do oddania jakiejś części swoich zbiorów. Nam udało się to zrobić dzięki oczywiście życzliwości ks. dyr. Wiesława Garczarka oraz metropolity poznańskiego apb. Stanisława Gądeckiego - mówi Piotr Oszczanowski, dyrektor Muzeum Narodowego we Wrocławiu.
Porozumienie „międzymuzealne” i międzymiastowe na którym skorzysta przede wszystkim społeczeństwo pokazuje, że warto podejmować się zadań, nawet tych wydających się szczególnie trudnymi na pierwszy rzut oka.
- Cieszymy się z takiego zakończenia sprawy, chociaż muszę powiedzieć, że gdy jakakolwiek część zbiorów z muzeum „wychodzi,” powoduje to smutek dyrektora, ale, jakby nie patrzeć, w tym przypadku przelało się to na radość drugiego dyrektora - uśmiecha się ks. Wiesław Garczarek. Maciej Rajfur /Foto Gość Wizualizacja Madonny z Dzieciątkiem po scaleniu
Polub nas, a nie przegapisz żadnej naszej informacji:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.
Raport objął przypadki 79 kobiet i dziewcząt, w tym w wieku zaledwie siedmiu lat.