Związkowcy z Filharmonii Krakowskiej urządzili 30 kwietnia niemy protest przed budynkiem Urzędu Marszałkowskiego w Krakowie.
Kilkadziesiąt osób w strojach galowych, z ustami przewiązanymi białymi taśmami, stało milcząc przed budynkiem przy ul. Basztowej. Filharmonia Krakowska jest bowiem małopolską instytucją kultury i podlega Zarządowi Województwa Małopolskiego. Trzymali transparent z napisem: „Panowie Marszałkowie, zlitujcie się nad Filharmonią”.
- Działalność naszej filharmonii jest „wygaszana”. Maleje liczba koncertów. W innych miastach powstają nowe budynki filharmoniczne, my zaś gnieździmy się w budynku przedwojennego Domu Katolickiego, do którego muzyków wprowadził w czasie okupacji niemieckiej Hans Frank - powiedział przed zawiązaniem ust Jerzy Łysiński, wokalista, rzecznik protestujących muzyków.
- To ostatni dzwonek, żeby zmienić tę sytuację. Oczekujemy, że marszałkowie zaufają muzykom i jeszcze raz przemyślą swoje decyzje. W istocie rzeczy nie jesteśmy w tym sporze antagonistami. Im i nam idzie o to, by filharmonia służyła dobrze melomanom Krakowa i Małopolski - dodał J. Łysiński.
W liście otwartym do społeczeństwa organizujący protest członkowie Zakładowej Organizacji Związkowej Związku Zawodowego Polskich Artystów Muzyków Orkiestrowych Filharmonii Krakowskiej napisali m.in., że ich symboliczna manifestacja ma zwrócić uwagę na „faktyczne pozbawianie głosu w zasadniczych sprawach związanych z pracą wykonywaną w publicznych instytucjach kultury i życiem szczególnych pracowników, jakimi są artyści”.
„Nie zgadzamy się na sytuację, w której nasze artystyczne powołanie nie może być w pełni wykorzystywane dla dobra polskiej kultury muzycznej w jednym z jej centrów - Krakowie” - napisali muzycy.
Wskazali także na arbitralność w podejmowaniu decyzji o powoływaniu dyrekcji placówek artystycznych. „Minimalny wpływ artystów muzyków na te decyzje, zagwarantowany ustawowo, jest często ignorowany przez organizatorów. Filharmonia Krakowska jest tym przykładem publicznej instytucji kultury, w której nawet ów gwarantowany ustawą, niewielki wpływ artystów na wybór szefa instytucji nigdy nie funkcjonował. Odcisnęło to niestety piętno na sytuacji Filharmonii. Żaden z tych dyrektorów naszej Filharmonii, którzy zostali wybrani arbitralnie przez organizatora, nie sprawdził się dotąd w tej roli” - dodali protestujący muzycy.
Nie zgadza się z tym dyrektor naczelny Filharmonii Krakowskiej. - Nie widzę żadnego powodu do tego protestu. Formułowanie zarzutów, że w naszej instytucji panuje chaos jest całkowicie bezzasadne. Wszystkie koncerty odbywają się w ustalonym trybie. Całkowicie bezzasadny jest zarzut o „przypadkowych” dyrygentach prowadzących obecnie koncerty. W miejsce Michała Dworzyńskiego prowadzą je znakomici dyrygenci. Czyż o osobach o takim dorobku jak Jean-Luc Tingaud czy Sebastian Perłowski, którzy już poprowadzili koncerty, można rzec, że są przypadkowi? Koncert muzyki filmowej 17 maja poprowadzi z kolei Krzesimir Dębski, znany kompozytor muzyki filmowej i dyrygent. Trudno więc wybór jego osoby również uznać za przypadkowy - powiedział Bogdan Tosza, dyrektor naczelny Filharmonii Krakowskiej.
- Zobowiązałem się wobec marszałków naszego województwa do podnoszenia poziomu pracy artystycznej filharmoników i staram się to czynić. W przyszłym sezonie koncerty poprowadzą m.in. Gabriel Chmura, Łukasz Borowicz i Ola Rudner, znakomity szwedzki dyrygent. Zostanie z nami również nasz honorowy dyrygent Antoni Wit - dodał dyr. Tosza.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.