Dramatyczna historia 10-latki z Paragwaju służy zwolennikom aborcji do promowania prawnej zgody na zabijanie nienarodzonych.
Jeśli wierzyć mediom, dziewczynka została zgwałcona przez swego ojczyma i jest obecnie w 5 miesiącu ciąży. Środowiska lewicowe (np. Amnesty International) domagają się likwidacji dziecka, jak gdyby odebranie mu życia poprawiło sytuację młodziutkiej matki.
Komentując tę sytuację na fronda.pl, Tomasz Terlikowski przypomniał wnioski z badań, przeprowadzonych przez naukowców z Elliot Institute. Zbadali oni 192 zgwałcone kobiety, które zaszły w ciążę. 69 proc. urodziło tak poczęte dzieci. 29 proc. dokonało aborcji, a 1,5 proc. poroniło dziecko naturalnie. 80 proc. z tych, które dokonały aborcji po gwałcie lub kazirodztwa uznaje, że było to złe rozwiązanie. Większość z nich podkreśla, że w niczym nie pomogło to w walce z traumą, a zdecydowanie ją wzmocniło. Prawie połowa z kobiet, które zdecydowały się na zabicie swojego dziecka, przyznała, że zrobiła to ze względu na presję otoczenia. Ani jedna z badanych kobiet nie żałowała, że pozostawiła swe dziecko przy życiu.
Inne badania, przeprowadzone w Finlandii w latach 1987-1994, wykazały, że „spośród wszystkich popełnionych samobójstw 5,4 proc. łączyło się z ciążą, 5,9 proc. z narodzinami dziecka, 18,1 - z poronieniem, a 34,7 z aborcją” (Cacace i Cantelmi). To znaczy, że najczęstszą przyczyną samobójstw była właśnie aborcja.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.