W sobotę 23 maja na Placu Ameryk w stolicy Salwadoru – San Salvadorze prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych kard. Angelo Amato ogłosi błogosławionym dawnego arcybiskupa tego miasta Oskara Arnulfa Romero.
Zginął on śmiercią męczeńską 24 marca 1980 podczas odprawiania Mszy św. w kaplicy stołecznej kliniki. Zasłynął jako duszpasterz i obrońca ubogich, a jego gwałtowna śmierć nie została do dziś do końca wyjaśniona. Beatyfikacja, do której dochodzi w 35 lat po tamtych bolesnych wydarzeniach, wzbudza ogromne zainteresowanie na całym świecie, zwłaszcza w Ameryce Łacińskiej i w samym Salwadorze. Ma na nią przybyć ćwierć miliona osób z różnych krajów i kilkunastu przywódców państwowych z tego regionu.
Poniżej podajemy krótki życiorys przyszłego błogosławionego.
Oskar Arnulf (Óscar Arnulfo) Romero Galdámez urodził się 15 sierpnia 1917 w miejscowości Ciudad Barrios w północnym Salwadorze. Od najmłodszych lat marzył o kapłaństwie i w wieku 12 lat wstąpił do niższego seminarium duchownego, po czym już jako pełnoletni wyjechał na dalszą naukę do Rzymu. Tam też, w kaplicy Kolegium Latynoamerykańskiego, przyjął 4 kwietnia 1942 święcenia kapłańskie. Po powrocie do kraju najpierw pracował duszpastersko w parafii w Anamoros, a następnie został rektorem międzydiecezjalnego seminarium duchownego w San Salvadorze, dyrektorem szeregu czasopism duszpasterskich i sekretarzem Konferencji Biskupiej Ameryki Środkowej i Panamy. Dał się wówczas poznać jako zdolny teolog, świetny kaznodzieja, a przy tym tradycjonalista i konserwatysta, bliski duchowo Opus Dei.
Na tym stanowisku zastała go decyzja Pawła VI z 25 kwietnia 1970 o mianowaniu niespełna 53-letniego wówczas kapłana biskupem pomocniczym stołecznej archidiecezji Sakrę nowy hierarcha otrzymał 21 czerwca tegoż roku. W 4 lata później – 15 października 1974 – papież powołał bp. Romero na rządcę San Miguel – jednej z najbiedniejszych i dotkniętych niesprawiedliwością społeczną diecezji w kraju. Dwu i półletni pobyt przyszłego męczennika na peryferiach państwa umożliwił mu lepsze poznanie smutnej, chwilami tragicznej rzeczywistości swego kraju i wielkiej nędzy dużej części jego mieszkańców. Wpłynęło to, choć nie od razu, na dalsze jego losy i postawę. 3 lutego 1977 Paweł VI jeszcze raz przeniósł prawie 60-letniego wówczas hierarchę na nowe miejsce posługiwania – tym razem wracał on do stolicy jako nowy arcybiskup-metropolita.
Nominacja ta była wielkim zaskoczeniem dla samego biskupa, który uważał, że nie ma kwalifikacji na zarządzanie rozległą (jak na warunki Salwadoru) jednostką kościelną, choć miał już za sobą prawie 7-letni „staż” biskupi. Decyzja papieska spotkała się z uznaniem i pełną aprobatą rządzących krajem wojskowych, gdyż nowy arcybiskup miał opinię konserwatysty, był przeciwnikiem mieszania się Kościoła w życie polityczne i – tak się przynajmniej wydawało – był bardziej naukowcem i duszpasterzem aniżeli działaczem społecznym. Pierwsze dni jego urzędowania w pałacu arcybiskupim zdawały się potwierdzać te przypuszczenia, choć należy pamiętać o kilkuletnich wcześniejszych doświadczeniach nowego metropolity z jego pracy na północy kraju.
Ale prawdziwym przełomem w jego życiu i dalszej posłudze stało się brutalne zamordowanie przez agentów rządowych jezuity, bliskiego współpracownika i przyjaciela z lat dziecięcych abp. Romero – o. Rutilio Grande 12 marca 1977, a więc w niespełna miesiąc po objęciu rządów w archidiecezji (22 lutego). Śmierć ta wstrząsnęła arcybiskupem, który najpierw – jak wspominają jego biografowie – spędził całą noc na modlitwie w kaplicy przy zwłokach zakonnika i dwóch chłopów, zastrzelonych wraz z nim w czasie zamieszek, a następnie zarządził, że ich pogrzeb będzie miał charakter publiczny i że będzie tylko jedna Msza za nich w całej archidiecezji. I rzeczywiście, na placu przed katedrą zebrały się wielkie rzesze ludzi, którzy swą obecnością zademonstrowali nie tylko miłość do zabitego kapłana, ale także sprzeciw wobec panującego w kraju klimatu bezprawia i przemocy.
Abp Romero zaczął teraz odważnie wypowiadać się w obronie zwykłych obywateli i ich powszechnie łamanych praw, a zarazem wzywał członków rządzącej krajem junty do opamiętania się i do zmiany sposobów działania. Odwoływał się przy tym do wiary katolickiej, którą wyznawali, wzywał żołnierzy, aby nie strzelali do swych braci i sióstr i aby nie wykonywali rozkazów, sprzecznych z zasadami głoszonymi przez Kościół. Wystąpienia – ustne i pisemne – nowego prymasa Salwadoru były coraz ostrzejsze, ale też nierezygnujące z wezwań do pojednania i pokoju. „W Imię Boga i cierpiącego ludu błagam was i proszę i w Imię Boga nakazuję wam: zaprzestańcie represji wobec ludu” – powiedział w ostatnim, jak się miało okazać, kazaniu 23 marca 1980 w katedrze stołecznej.
Na reakcję władz nie trzeba było długo czekać. Arcybiskup szybko zaczął otrzymywać pogróżki i ostrzeżenia, ale też równolegle do tych działań „siłowych” wojskowi starali się oddziaływać na niego psychologicznie, propagując w kontrolowanych przez siebie mediach wizerunek hierarchy jako „komunisty” i marksisty, zwolennika teologii wyzwolenia, podjudzającego do walki klas i w ogóle działającego wbrew nauczaniu Kościoła. Poczynania te w pewnym stopniu odnosiły pożądany skutek i wielu zastraszonych biskupów i księży odsuwało się od swego arcypasterza, sprawiając, że czuł się on coraz bardziej osamotniony. Mówiło się nawet o tym, że Jan Paweł II nie był zadowolony z postawy arcybiskupa, ale gdy poznał całą prawdę o nim, nabrał doń pełnego zaufania.
Nadszedł tragiczny dzień – poniedziałek 24 marca 1980. Abp Romero, zdający sobie sprawę z grożących mu niebezpieczeństw, odprawiał Mszę św. wieczorną w kaplicy stołecznego szpitala Opatrzności Bożej. Wygłosił kazanie, w którym po raz kolejny poruszył ważne problemy społeczne narodu. W chwili, gdy podnosił kielich z Krwią Chrystusa, do świątyni wpadł najemny morderca i oddał kilka strzałów do celebransa, który zginął na miejscu w obecności przerażonych i wstrząśniętych wiernych. Wieść o męczeńskiej śmierci ukochanego arcybiskupa rozniosła się lotem błyskawicy po całym kraju i za granicę. Głos ludu był jednoznaczny: Óscar A. Romero zginął jak męczennik, choć wcale tego nie pragnął, w opinii świętości. Jego pogrzeb w kilka dni później przerodził się w wielką manifestację polityczną z rozruchami, w których zginęło kilkadziesiąt osób.
24 marca – rocznica jego śmierci – jest od 1994 z inicjatywy Młodzieżowego Ruchu Misyjnego we Włoszech Dniem Modlitwy i Postu za Misjonarzy Męczenników, obchodzonym dziś w wielu krajach świata. A ONZ w 2010 ogłosiła tę datę Międzynarodowym Dniem Prawa do Prawdy dotyczącej Poważnych Naruszeń Praw Człowieka i Godności Ofiar.
Podczas swego pierwszego pobytu w Salwadorze 6 marca 1983 św. Jan Paweł II specjalnie zmienił część swego programu i zażądał zgody na nawiedzenie grobu arcybiskupa w stołecznej katedrze i długo się przy nim modlił.
W 1997 rozpoczął się proces beatyfikacyjny arcybiskupa, który jednak po kilku latach został przerwany, z różnych zresztą powodów, a następnie wznowiono go już za pontyfikatu Franciszka. I to on zarządził, że beatyfikacja odbędzie się 23 maja br. Początkowo sądzono, że abp Romero zostanie ogłoszony błogosławionym w 2017, w setną rocznicę jego urodzin.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.