Abp Rino Fisichella, przewodniczący Papieskiej Akademii Życia, stwierdził w artykule na łamach L'Osservatore Romano, że w pierwszym rzędzie należało bronić życia zgwałconej 9-latki - donosi portal onet.pl. - Tak się niestety nie stało - napisał.
- Przed pomyśleniem o ekskomunice konieczne i pilne było stanie na straży jej niewinnego życia i przywrócenie go na szczebel człowieczeństwa, w czym my, ludzie Kościoła, powinniśmy być doświadczonymi głosicielami i nauczycielami - zauważył w tekście. W Tygodniku Powszechnym sprawę komentuje s. Barbara Chyrowicz: "Trudno zarzucać arcybiskupowi jakąś specjalną nadgorliwość, ponieważ zgodnie z kanonem 1398. Kodeksu Prawa Kanonicznego osoby powodujące przerwanie ciąży podlegają ekskomunice "- zauważa, dodaje jednak, że problem jest znacznie bardziej skomplikowany. "Tu nie chodzi o kwestionowanie nauki Kościoła na temat aborcji, chodzi o odpowiedź na pytanie, co ma zrobić lekarz, kiedy „tu i teraz”, dysponując dostępnymi mu środkami, nie może uratować zarówno matki, jak i dziecka." - podkreśla - "Moralne zło aborcji winno być piętnowane, ale czy podjęte przez lekarza działanie zmierzające do ratowania matki zawsze będzie równoznaczne z aborcją?" "Czy heroizm jest w tego rodzaju sytuacjach moralnym obowiązkiem? - pyta, przywołując przykład Joanny Beretty Molla? Od Redakcji Największym problemem w tej sprawie jest nieznajomość faktów medycznych. Warto zaznaczyć, że biskupi brazylijscy wycofali opinię o zaciągnięciu ekskomuniki przez matkę (informacja KAI »). Pozostaje pytanie o lekarzy. Zdaję sobie sprawę, że to są decyzje bardzo trudne. Trzeba też przypomnieć, że istnieje zasada, które stwierdza, że jeśli lekarz ma do wyboru uratowanie jednego z dwóch żyć lub żadnego, może ratować to jedno, nawet jeśli skutkiem jego działania będzie śmierć drugiego, skądinąd nieunikniona. Według tej zasady postępuje się w przypadku zagrażającej pęknięciem i krwotokiem, który może spowodować śmierć matki, ciąży jajowodowej. Tu nawet nie chodzi o heroizm oddania swojego życia dla uratowania dziecka, o którym wspomina s. Chyrowicz. Jeśli umrze matka, 15-tygodniowy płód nie przeżyje. To jest fakt pewny. Relacje prasowe w tej sprawie (a jedynie do nich mamy dostęp) niewiele wyjaśniają. W jednym tekście znajdujemy informacje, że dziewczynka mogła nie przeżyć ciąży albo porodu (to jednak jest różnica). Nie wiadomo, na ile zagrożenie było pewne, na ile jedynie przypuszczalne, i na którym etapie ciąży mogło się pojawić. Czy można było w miarę bezpiecznie poczekać do chwili, gdy płód osiągnie wiek, w którym realne będzie jego uratowanie? Ratuje się już dzieci urodzone w 22 tygodniu... Na ile bezpieczne byłoby zakończenie ciąży przez cesarskie cięcie? Na te pytanie odpowiedzi nie mamy. Podsumowując: jeśli lekarze nie mogli zrobić nic innego, by dziewczynkę uratować, jeśli ich działanie było absolutnie konieczne w danym momencie, by mała nie straciła życia, to z pewnością lekarze ekskomuniki nie zaciągnęli. Na pytanie, czy lekarze mogli zrobić coś jeszcze nie jesteśmy w stanie. I w końcu: czy biskup powinien sprawę nagłaśniać? Moim zdaniem: jeśli miał pewność, że decyzja lekarzy była przedwczesna, tak. Zabrakło jedynie jasnego wyjaśnienia i przede wszystkim bardzo mocnego podkreślenia współczucia dla dziewczynki i jej matki. Decyzja, która prowadzi do śmierci nienarodzonego dziecka, powinna być ostatnim, nie pierwszym wyborem. Joanna Kociszewska
Należał do szkoły koranicznej uważanej za wylęgarnię islamistów.
Pod śniegiem nadal znajduje się 41 osób. Spośród uwolnionych 4 osoby są w stanie krytycznym.
W akcji przed parlamentem wzięło udział, według policji, ok. 300 tys. osób.
Jego stan lekarze określają już nie jako krytyczny, a złożony.