Wydrukowana na płótnie kopia wizerunku Chrystusa z Manopello dołączona jest do najnowszego numeru "Małego Gościa Niedzielnego".
Całun, przechowywany we włoskim miasteczku Manopello to prawdopodobnie chusta, którą Chrystus miał na twarzy po złożeniu Jego ciała w grobie. - Być może nawet odkrycie Ameryki przez Kolumba nie było większe od tego, którego dokonała niemiecka zakonnica, siostra Blandina Paschalis. Wzięła ona dwie fotografie twarzy Jezusa: jedną z Całunu Turyńskiego, drugą z Całunu odnalezionego w Manoppello. Nałożyła fotografie na siebie, i co się okazało? Fotografie idealnie pokrywały się ze sobą. Powstał jeden obraz: ta sama twarz. Najprawdopodobniej twarz Jezusa – pisze redaktor naczelny „Małego Gościa” Gabriela Szulik. Natomiast Jacek Dziedzina rozmawiał o chuście z Manopello z rzymskim korespondentem niemieckiego dziennika „Die Welt” Paulem Badde. Jest on autorem książki „Boskie Oblicze. Całun z Manopello”. Pisze w niej, że chusta został prawdopodobnie skradziona w Rzymie w czasach, gdy budowano bazylikę św. Piotra. Do dziś w Watykanie przechowywane są weneckie ramy z rozbitymi kryształowymi szybami. Wizerunek z Manopello pasuje do nich idealnie. - Na Całunie Turyńskim można odkryć wiele szczegółów męki Chrystusa. Na Całunie z Manopello widać, że Jego zmartwychwstanie to fakt i że śmierć jest tylko cieniem tego zwycięstwa – mówi Badde, który sam przeżył w Manopello duchowe odrodzenie. Opowiada też swoim spotkaniu z mężczyzną, którego córka obudziła się ze śpiączki po śmiertelnej zakrzepicy. Stało się to podczas Mszy sprawowanej w jej intencji naprzeciw Świętego Oblicza. Została uzdrowiona w okamgnieniu.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.