Jolanta Chyłkiewicz przedstawia w „Newsweeku" wyniki badań prowadzonych przez naukowców nad mózgiem ludzkim i jego reakcjami na przeżycia religijne. Badania te wykazują, że to wiara, a nie jej brak jest naturalną właściwością ludzkiego umysłu.
Profesor teologii i biskup Kościoła anglikańskiego Stephen Sykes ma 70 lat i większość życia spędził na głoszeniu prawd wiary. Spotykał ludzi chłonących religijne przekazy i opornych, którzy ich nie czuli i nie potrafili przyswoić. Duchowny z czasem przestał się temu dziwić. „Niektórzy mają talent do religii, a inni nie” - ujął krótko w jednym z wywiadów. Słowa biskupa Sykesa idealnie pasują do nowych wyników badań neuroteologów, czyli naukowców, którzy od lat 90. próbują zgłębić, co dzieje się w ludzkiej głowie podczas przeżyć religijnych. To, co biskup nazywa talentem, oni ujmują we wzór pobudzenia, jakie wywołują w mózgu treści religijne. To pobudzenie może być słabsze albo silniejsze. Dlatego niektórzy są gorliwymi wyznawcami, zaś inni wolą trzymać się z daleka od kościołów albo deklarują, że nie wierzą w żadne istoty wyższe. U wierzących mózg pracuje inaczej niż u ludzi niewierzących, twierdzi jeden z najbardziej znanych w świecie neuroteologów, Andrew Newberg z University of Pennsylvania. Naukowiec przeprowadził serię badań, podczas których na monitorze rezonansu magnetycznego podglądał, co się dzieje w głowach wyznawców różnych religii. Obraz ich mózgu porównał potem z badaniem, któremu zgodziła się poddać Margaret Downey, przewodnicząca międzynarodowego stowarzyszenia organizacji ateistycznych. Jak przebiegało to doświadczenie? Pierwszymi gośćmi w laboratorium Newberga byli mnisi buddyjscy. Kiedy zaczęli oddawać się medytacji, na monitorze rezonansu widać było coraz większą aktywność płata czołowego. Obszar ten pomaga skoncentrować się na tym, co robimy. Jego rozświetlenie na obrazie rezonansu świadczyło o rosnącym skupieniu medytujących mnichów. Potem wyciszał się płat ciemieniowy, odpowiadający za orientację w czasie i przestrzeni, a także za poczucie własnego „ja”. Jednoczesne wyłączenie tych trzech funkcji tłumaczy poczucie zjednoczenia z wszechświatem, jakiego doznają buddyści w nirwanie (taki stan następuje po odcięciu wrażeń zmysłowych - jak mnichom udaje się ograniczyć ich dopływ, nadal pozostaje tajemnicą). Podobnie pracował mózg pogrążonych w modlitwie franciszkanów. Z badań prowadzonych kilka lat wcześniej wynikało, że u ludzi mających wizje religijne dodatkowo aktywuje się płat skroniowy. Nazwano go nawet modułem Boga. Jednak obraz mózgu modlących się zakonników świadczył raczej o nadzwyczajnym spokoju i skupieniu niż o religijnej ekstazie. Religijne uniesienie przeżywała natomiast badana przez prof. Newberga Donna Morgan z Kościoła zielonoświątkowego. W czasie badań obrazowych kobieta śpiewała pieśni religijne po angielsku, a potem zaczynała mówić czy raczej śpiewać językami. Co pokazywał wtedy rezonans? Obraz płata czołowego, który mocno rozświetlał się u buddystów i franciszkanów, u pani Morgan pozostawał całkowicie zaciemniony. Mówienie językami nie wprowadzało więc Donny w stan skupienia podobny do tego, jaki mnisi osiągali przy medytacji i modlitwie.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.