Trzydziestu muzułmańskich rebeliantów zginęło w 3-dniowych walkach w armią filipińską, które doprowadziły do zajęcia przez wojsko obozu rebeliantów - poinformowały w sobotę źródła wojskowe.
Żołnierze najechali w sobotę na obóz Islamskiego Frontu Wyzwolenia Moro (MILF) w prowincji Maguindanao (wyspa Mindanao) na południu Filipin. Rebelianci przebywający w obozie podlegali jednemu z trzech dowódców rebelianckich ściganych przez armię za przeprowadzenie w zeszłym roku ataków, w których zginęło kilkudziesięciu cywilów. Do wzrostu napięcia na Mindanao - wyspie obfitującej w bogate złoża niklu, złota i miedzi - doszło w sierpniu ubiegłego roku, gdy upadły rozmowy pokojowe między rządem a rebeliantami. Stało się tak wskutek zablokowania przez sąd najwyższy Filipin propozycji ws. rozszerzenia istniejącej muzułmańskiej strefy autonomicznej na Mindanao. Sąd przychylił się wówczas do wniosku miejscowych katolików, argumentujących iż nowy podział administracyjny zaogni tarcia pomiędzy dwoma społecznościami. W odpowiedzi islamscy bojownicy zaczęli palić i grabić wsie i miasta zamieszkane przez katolików. Choć Filipiny są zamieszkane głównie przez katolików, na południu kraju dominują muzułmanie, domagający się od władz w Manili szerszej autonomii, bądź nawet oderwania islamskiej części kraju od reszty archipelagu. O utworzenie na Mindanao i okolicznych mniejszych wyspach islamskiego państwa od kilkudziesięciu lat walczy szereg ugrupowań muzułmańskich, na czele z umiarkowanym MILF oraz znaną z porwań radykalną organizacją separatystów islamskich Abu Sajefa, powiązaną z Al-Kaidą Osamy bin Ladena. W trwających od 40 lat walkach zginęło tu już ponad 120 tysięcy ludzi.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.