Na przykładzie tej sytuacji widać, że Kościół ma kłopoty z rozwiązywaniem tego typu problemów i polityką medialną, co mści się na jego wizerunku.
To co miało się stać dla Kościoła ułatwieniem i naprawieniem wielkich szkód wyrządzonych mu przez system komunistyczny stało się faktycznie wielkim utrudnieniem - skomentował fakt powstania przed laty Komisji Majątkowej bp Budzik. Nie sposób się z tym nie zgodzić.
To, co miało zostać załatwione w pół roku, trwa od 16 lat. Pojawiły się niejasności w niektórych sprawach i trudno się oprzeć wrażeniu, że pewne osoby postanowiły wykorzystać stworzone procedury, by dobrze zarobić. W efekcie na Kościół padł cień oszustwa, skutecznie podtrzymywany przez media. W listopadzie ub. r. powołano zespół ekspertów kościelnych i rządowych, który miał wypracować regulacje usprawniające pracę Komisji Majątkowej i zapobiegające ewentualnym nadużyciom. Mimo nalegań ze strony Episkopatu do spotkania ekspertów doszło dopiero w ubiegłym tygodniu, a w czasie wczorajszego spotkania Komisji Wspólnej deklarację przyjęto, z nadzieją na szybkie zakończenie procedur.
Tylko co możemy przeczytać w mediach? „Kościół od miesięcy zapalczywie bronił komisji mimo nieprawidłowości w jej pracach – pisze „Gazeta Wyborcza”. „MSWiA chciało, by zasady przyznawania gruntów Kościołowi były bardziej przejrzyste. Będzie to wreszcie możliwe dzięki podpisanej wczoraj deklaracji.”
Nawet widać, jak bardzo chciało, skoro przez pół roku nie można było znaleźć czasu na spotkanie.
Na przykładzie tej sytuacji widać, że Kościół ma kłopoty z rozwiązywaniem tego typu problemów i polityką medialną, co mści się na jego wizerunku. W tej sprawie zabrakło kilku radykalnych decyzji. Przede wszystkim zerwania współpracy z osobami, które doprowadziły do powstania sytuacji niejasnych. Po drugie, jasnego stanowiska w tej sprawie – stanowiska, które przedostałoby się do mediów. Fragment sierpniowego komunikatu Rady Stałej i biskupów diecezjalnych, stwierdzał jasno, że „pojawiające się wątpliwości należy wyjaśnić”. Tylko kto o tym pamięta?
Czy można było zrobić coś jeszcze? Ks. Artur Stopka w styczniu tego roku pisał: „Być może rozwiązaniem i wyjściem z twarzą z całej sytuacji byłoby w tej chwili zdecydowane zrezygnowanie strony kościelnej z dalszych prac w Komisji Majątkowej i jasna deklaracja, że do sprawy odzyskiwania dóbr ukradzionych przez komunistów Kościół wróci dopiero wtedy, gdy sprawa naprawy krzywd majątkowych zostanie rozwiązana w skali całego społeczeństwa.”
Być może to byłby sposób, ale czasu się nie cofnie. Nie warto płakać nad rozlanym mlekiem. Trzeba jednak wyciągnąć wnioski na przyszłość, by nie okazało się, jak pisał Jan Kochanowski, że jesteśmy „przed szkodą, i po szkodzie głupi”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.