B. zastępca prokuratora generalnego Jerzy Engelking przyznał w środę przed komisją śledczą ds. nacisków, że był świadkiem ws. przecieku z akcji CBA w ministerstwie rolnictwa, a mimo to wziął udział w multimedialnej konferencji prasowej w sierpniu 2007 r. Według niego, zgodnie z Kodeksem postępowania karnego miał do tego prawo.
Posiedzenie trwało blisko 9 godzin. Zeznania były co chwila przerywane utarczkami słownymi posłów.
Komisja w czerwcu zdecydowała o zawiadomieniu prokuratora generalnego o możliwości popełnienia przestępstwa przez Engelkinga. Wątpliwości posłów wzbudziło właśnie to, że wziął on udział w multimedialnej konferencji, a jednocześnie występował jako świadek w postępowaniu w sprawie przecieku z akcji CBA.
Engelking podkreślił, że nie prowadził postępowania przygotowawczego ws. przecieku, robił to - jak zeznał - jeden z prokuratorów ze specjalnego zespołu prokuratorskiego badającego tę sprawę. "W kodeksie postępowania karnego nie ma przepisu, który zabraniałby uczestniczenia w konferencji prasowej świadkowi, który w danej sprawie występuje" - zaznaczył.
"Nie powinienem się wyłączyć z urzędu(...). Konferencja prasowa nie jest czynnością procesową" - dodał Engelking.
Przyznał, że był przesłuchany ws. przecieku 13 lipca 2007 roku. Podkreślił też , że bezpośrednio nadzorował śledztwo dotyczące tej sprawy w zastępstwie prokuratora krajowego Dariusza Barskiego, który był na urlopie. "Byłem jedyną osobą, która mogła to robić" - ocenił. Jak podkreślił, wynikało to z dużej wagi śledztwa i z tego, że było ono "wyjątkowe".
"Nie zapoznawałem się w sposób bezpośredni z materiałami postępowania (...) Nie wykonałem żadnej czynności procesowej, a po powrocie Barskiego (z urlopu) nie nadzorowałem go" - przyznał.
Świadek mówił również, że nie wiedział, że jego zeznania ws. przecieku zostały włączone do akt śledztwa ws. fałszywych zeznań i utrudniania śledztwa w tej sprawie.
Engelking zeznał, że ani on, ani były prokurator krajowy Dariusz Barski, nie wydawali bezpośrednich poleceń zespołowi prokuratorskiemu badającemu sprawę przecieku z akcji CBA w ministerstwie rolnictwa. Pytany, czy brał udział w naradach zespołu prokuratorów, na których mówiono o postępowaniu przeciekowym odpowiedział, że był "okazjonalnym uczestnikiem tych spotkań". "To były ilości szczątkowe liczone na palcach jednej ręki" - ocenił.
Dodał, że konferencja multimedialna z 31 sierpnia 2007 roku, a także to, co miało być na niej ujawnione, było "pomysłem ścisłego kierownictwa prokuratury". Engelking dodał, że na kilka dni przed konferencją informował o niej szefową zespołu prok. Beatę Marczak. Przyznał jednak, że żaden z prokuratorów - referentów nie miał wpływu na zakres upublicznionego na niej materiału.
Engelking podkreślił, że śledztwo przeciekowe, podobnie jak konferencja nie miały "charakteru politycznego" i nie służyły zemście na kimkolwiek. Potwierdził, że konferencja miała na celu "przeciwstawienie się atakom medialnym" oraz miała pokazać materiały udowadniające zarzuty składania fałszywych zeznań i utrudniania śledztwa dotyczącego przecieku z akcji CBA w ministerstwie rolnictwa jakie dostali b.szef MSWiA Janusz Kaczmarek, b.szef policji Konrad Kornatowski i b. szef PZU Jaromir Netzel.
"Chodziło też o pokazanie z jakich powodów pan Janusz Kaczmarek znalazł się w postępowaniu" - podkreślił.
"Były i inne dowody wskazujące, że pan Janusz Kaczmarek jest źródłem przecieku. To nie tylko te dowody, które były upublicznione na konferencji. Gdybyśmy chcieli przeprowadzić konferencję w sprawie przecieku, to nawet należało wyciągnąć te dowody i popularnie rzecz ujmując +dowalić+ Kaczmarkowi i pozostałym. To nie zostało zrobione" - dodał.
Engelking przyznał, że razem z Barskim rozmawiał z ówczesnym ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą na temat konferencji multimedialnej i mówili mu, że nie może ona odbyć się z udziałem polityka, bo zarzuty mediów dotyczą działań prokuratury.
Świadek dodał, że prokuratura nie musiała mieć zgody na ujawnienie materiałów od CBA i ABW, bo w momencie gdy zostały jej przekazane przez służby, mogła nimi dysponować według uznania.
Engelking bronił się również przed zarzutem, że na konferencji upublicznił dane osobowe Janusza Kaczmarka i jego żony Honoraty. Jak mówił, miejsce ich zamieszkania nie było podane szczegółowo, a Kaczmarek sam wielokrotnie, jeszcze przed sierpniową konferencją, podawał imię swojej żony.
Zdaniem Engelkinga, Kaczmarek, Netzel i Kornatowski mieli zapewnione prawo do obrony. Na to, że nie miał dostępu do dokumentów śledztwa, a przez to był pozbawiony prawa do obrony, skarżył się posłom na wtorkowym posiedzeniu Kornatowski. Engelking, pytany dlaczego Kornatowski nie mógł zapoznać się z dokumentami, odpowiedział, że zależy to od decyzji prokuratora prowadzącego sprawę i mógł mu on ich nie udostępnić.
Na początku posiedzenia Arkadiusz Mularczyk (PiS) złożył wniosek o zawiadomienie prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez szefa komisji Sebastiana Karpiniuka (PO). Jak uzasadnił, podczas przesłuchania Engelkinga w kwietniu Karpiniuk dopuścił się "straszenia, szydzenia", a nawet gróźb karalnych wobec świadka.
Wniosek będzie rozpatrywany w czwartek.
Komisja w środę zdecydowała, że ponownie przesłucha jako świadka b.ministra rolnictwa Andrzeja Leppera.
Seria takich rakiet ma mieć moc uderzeniow zblliżoną do pocisków jądrowych.
Przewodniczący partii Razem Adrian Zandberg o dodatkowej handlowej niedzieli w grudniu.
Załoga chińskiego statku Yi Peng 3 podejrzana jest o celowe przecięcie kabli telekomunikacyjnych.
40-dniowy post, zwany filipowym, jest dłuższy od adwentu u katolików.