Nieliczne polskie media odnotowały, że na początku listopada niezwykłe prestiżowym tytułem „Człowieka roku” został nagrodzony polski franciszkanin o. Paweł Cebula OFMConv.
Za zasługi dla wspierania chrześcijańskich więzów Węgrów i Polaków tytuł przyznała mu węgiersko-amerykańska Fundacja im. św. Józefa Kalasancjusza SchP.
Ojciec Paweł to postać niezwykła, jeden z tych, którzy swoim życiem świadczą o tym, że idea polsko-węgierskiego pobratymstwa jest nie tylko historycznym wspomnieniem, ale rzeczywistością, utkaną z biografii osób, stanowiących żywe mosty pomiędzy naszymi narodami. Pracę na Węgrzech o. Paweł zaczął w 1991 r. Pojechał tam, aby wspierać swoich współbraci, którzy po latach komunizmu odbudowywali struktury życia zakonnego franciszkanów konwentualnych, zlikwidowanych - jak wiele innych zakonów - na początku lat 50. W seminarium w Egerze nauczył się języka węgierskiego. Przez 17 lat był duszpasterzem na Węgrzech, a także wśród Węgrów, mieszkających w Siedmiogrodzie (Rumunia).
Znany z niepokornego ducha, zajął jasne stanowisko w trudnej dla Kościoła na Węgrzech dyskusji na temat rozliczenia z komunistyczną przeszłością. Nie ułatwiło mu to życia na Węgrzech. Także w Polsce rzadko bywał doceniany. Kilka lat spędził na małej parafii na Pomorzu Zachodnim, gdzie nawet część jego wiedzy, doświadczenia i umiejętności nie była wykorzystywana.
Obecnie pracuje w duszpasterstwie polonijnym w Irlandii. Pomagał także dziennikarzom „Gościa” w czasie pielgrzymek papieskich, które obsługiwał dla węgierskiej sekcji Radia Watykańskiego. Ma wielu przyjaciół po prawej stronie węgierskiej sceny politycznej, ale duszpasterzem zawsze był dla wszystkich.
Jednym z ważnych osiągnięć o. Pawła było wsparcie inicjatywy ks. Lajosa Antaloczy ufundowania węgierskiej kaplicy Communio Sanctorum w dolnej części Bazyliki Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach. Przyjechał z ideą węgierskiego kapłana do kard. Franciszka Macharskiego i przekonał go do realizacji projektu, którego realizacja już stała się ważną częścią umocnienia polsko-węgierskiego duchowego dziedzictwa.
Fundacja Calasanticus, której wyróżnienie otrzymał, powstała z inicjatywy światowej sławy okulisty dra Pétera Forgácha z Buffalo. Jej celem jest formacja elit węgierskich z Węgier i krajów ościennych w duchu chrześcijańskim i patriotycznym.
Pytany o sens nagrody, o. Paweł powiedział „Gościowi”: „Pokornie przyjąłem to wyróżnienie, choć brzmi dumnie: „człowiek roku”. Uff! Poddałem swój grzbiet, bo ogromnie cenię poświęcenie i kreatywność dr. Pétera Forgácha, który jako dziecko uciekł z rodzicami do USA po powstaniu '56, zrobił wielką karierę jako okulista i nie tylko wychował swoje dzieci na Węgrów, ale od lat pomaga rozwijać się innym młodym. Pomaga im robić kariery w sensie chrześcijańskim, czyli wychowuje do służby. Spośród prawie dwustu stypendystów tylko kilkoro nie wróciło do swych krajów. Bardzo cenię też wychowanków Pétera i to, co robią dla swoich rodzin i dla swoich społeczności. I mam wielką nadzieję, że młodzi, oddani Polacy będą mogli wejść w tę transatlantycką kooperację z Bratankami, by wspólnie odnawiać Europę narodów, budując na fundamencie, który mocno stoi na naszych ziemiach od ponad tysiąca lat. Głupotą byłoby wstydzić się tego dziedzictwa i nie skorzystać z zaproszenia Węgrów. Poddaję swój grzbiet i szukam młodych polskich chrześcijan, gotowych do inwestowania w siebie, ale na rzecz służby dobru wspólnemu. Polecam stronę Fundacji Calasantius www.ctpinfo.hu, bo tu nie o mnie chodzi, choć przeżyłem uroczystość głęboko, ale o Communio Sanctorum i wspólną naszą przyszłość, tu i w wieczności. Jak mawia odważnie Viktor Orbán, trawestując słowa Adenaura o europejskiej demokracji, Europa będzie albo chrześcijańska (czyli powróci do swych duchowych korzeni), albo jej nie będzie! To chyba ostatni dzwonek, by zwierać szyki do... głoszenia życiem Ewangelii Jezusa – odważnie i razem”.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.