Komuś zależy na zatrzymaniu procesu pokojowego - tak ks. Angel Calvo komentuje dwa zamachy, do jakich doszło ostatnio na Filipinach.
Jedna z bomb eksplodowała przed katedrą w Cotabato, a kolejna przed katolickim kościołem na wyspie Jolo. Zginęło 11 osób, a kilkadziesiąt jest rannych. Ks. Calvo stoi na czele międzyreligijnego ruchu na rzecz pokoju, który zrzesza zarówno chrześcijan, jak i muzułmanów. Kieruje też stowarzyszeniem „Nagbilaab”, czyli solidarność. Misjonarz jasno mówi, że komuś wyraźnie zależy na zastraszeniu miejscowej ludności, bo wtedy łatwiej ją wykorzystać do własnych celów. Zauważa jednocześnie, że broń na Filipinach jest towarem łatwo dostępnym. Praktycznie każdy może kupić materiał wybuchowy. W tej sytuacji trudno jednoznacznie określić, kto odpowiada za ostatnie zamachy na katolickie kościoły.
Do rozmów dołączą przedstawiciele największych państw UE. Zabraknie tylko Polski.
W rozmowach w Waszyngtonie przyda się Zełenskiemu obecność życzyliwych mu ulubieńców Trumpa.
Amerykański przywódca ogłosił walkę z przestępczością w stolicy.