Na bielskim osiedlu Złote Łany w klatce jednego z bloków w poniedziałek wieczorem zaczął się ulatniać tlenek węgla. Na szczęście czujnik zamontowany przez jednego z mieszkańców ostrzegł w porę właściciela, a on - resztę sąsiadów...
W mieszkaniach znajdujących się w tej części bloku przy ulicy Łagodnej przebywało wówczas łącznie 29 osób. Do pomiaru stężenia tlenku węgla wezwani zostali strażacy. Na miejscu dowodził nimi mł. kpt. Robert Dunat.
Trujący gaz wykryto w kilku mieszkaniach. Prawdopodobnie jego obecność spowodowana była awaria przewodów kominowych, ale ostatecznie ustalenie przyczyny ulatniania się tlenku węgla zostanie określone po dokładnych oględzinach.
- Gdyby nie ta natychmiastowa reakcja, bezwonny zabójca, niewyczuwalny w powietrzu, mógł zabić wszystkich 29 mieszkających tu ludzi - nie mieli wątpliwości interweniujący strażacy. Natychmiast odcięty został dopływ gazu i zaczęto wietrzyć mieszkania, a zatrutymi mieszkańcami zajęło się ratownicy Bielskiego Pogotowia Ratunkowego.
- Na miejscu interweniowały cztery zespoły ratunkowe. Wspólnie ze strażakami podjęli decyzję, by ustawić przed blokiem namiot - szpital polowy, w którym można było zbadać i posegregować poszkodowanych oraz udzielić im pierwszej pomocy przez podanie tlenu - mówi Wojciech Waligóra, dyrektor pogotowia. - Po przebadaniu osoby, które cierpiały na poważniejsze objawy zatrucia trafiły do szpitali.
Sześcioro dzieci zostało przewiezionych do Szpitala Pediatrycznego, a czworo dorosłych do Szpitala Wojewódzkiego i Szpitala Ogólnego w Bielsku-Białej. Reszta pozostała na miejscu zdarzenia, gdzie otrzymali tlen i po przewietrzeniu mieszkań mogli wrócić do domu.
- Wszyscy poszkodowani żyją, więc tlenek nie zdążył na szczęście zrobić swojego. To, że ktoś założył czujnik, który zaalarmował w porę, uratowało im życie, bo tlenek węgla inaczej nie jest możliwy do wykrycia: nie widać go, nie ma zapachu - podkreśla dyr. Waligóra.
Cała akcja ratunkowa odbyła się sprawnie, mimo silnego mrozu.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.
Nie zapadła jeszcze decyzja dotycząca niedzielnej modlitwy Anioł Pański.